piątek, 31 maja 2013

Misiowe spacery....



Wczoraj miałam wyjątkowo senny dzień. Rano przespałam porę misiowego karmienia i obudziłam się dopiero po 8. Jak się w końcu obudziłam poćwiczyłam chwilę z misiową mamą i dostałam misiowe mleczko. Potem bawiłam się i gaworzyłam z misiowym tatą. Tata zauważył, że nauczyłam się robić misiowe "pr..." albo raczej „pu...”. Jednym słowem oprócz tradycyjnego cmokania, umie zrobić też misiowe „pu”. Wszyscy śmieją z mojej nowej misiowej umiejętności.





Całe popołudnie przespałam i rodzice obudzili mnie dopiero o 18 na misiowe kąpanie. Miałam dobry humor i zaraz po kąpieli była naukę jedzenia. Babcia z ciocią przygotowały mi malinową kaszę, która niestety nie przypadła mi do gustu…i wylądowała na misiowym śliniaku.
Wieczorem nie chciałam spać i rozrabiałam z Misiowym tatą.
***

Piątkowy poranek rozpoczął się tradycyjnie od misiowych ćwiczeń- przed południem odwiedziła nas misiowa rehabilitantka. Kolejny raz ładnie ćwiczyłam i ciocia Kasia była zadowolona z mojej pracy. Ciocia przyniosła książeczkę z kontrastowymi kształtami, z której najbardziej spodobał mi się misiowy tort i kura.




W południe za oknem zrobiło się ciemno i spadł deszcz. Zjadłam mleczko i razem z mamą poszłam spać w misiowe kimono. Misiowa babcia ugotowała w tym czasie cały talerz smacznych pierożków. Po południu poprawiła się pogoda i o 14 poszliśmy na misiowy spacer do Parku Sołackiego.


  
Było bardzo przyjemnie, choć czułam na misiowych policzkach delikatne podmuchy wiatru. Wszyscy razem zrobiliśmy sobie misiową sesję zdjęciową.





Obeszliśmy cały park, a pod koniec spaceru zrobiłam się bardzo głodna. Usiedliśmy na ławeczce i mama dała mi misiowe mleczko. Po powrocie do domciu bawiłam się wesoło z misiową ciocią i babcią. 






środa, 29 maja 2013

Osiem misiowych miesięcy

Wczoraj skończyłam osiem misiowych miesięcy! Mama mówi, że to czas na podsumowanie moich misiowych osiągnięć....



W ubiegłym miesiącu wydarzyło się wyjątkowo dużo. Zaczęłam pić pełne porcje misiowego mleka ...i sonda na dobre poszła w odstawkę. Z łatwością przekręcam się na lewy misiowy boczek . Dwa tygodnie temu, po raz pierwszy przekręciłam się sama z plecków na brzuszek! Zaczęłam łapać się za rączki- "rączka za rączkę" i obejmować dwiema rękami misiowe zabawki. Coraz więcej śmieję się i gaworzę, próbując wydawać z siebie różne misiowe dźwięki- "p" i "b". Z dnia na dzień coraz pewniej trzymam misiową główkę i coraz lepiej wychodzi mi misiowe siedzenie. Misiowa mama mówi, że ładnie daję sobie radę z misiowymi ćwiczeniami. Mam też za sobą pierwszą misiową chorobę (od czasu wyjścia ze szpitala do domu). Jednym słowem siódmy miesiąc przyniósł całej misiowej rodzince wiele wrażeń... a rodzicom wiele momentów dumy z moich misiowych postępów. 









Drugi dzień misiowego ósmego miesiąca upłynął mi wyjątkowo szybko. Poranek jak zwykle zaczął się od misiowej Vojty. Byłam dziś wyspana, wyjątkowo grzeczna i prawie nie płakałam. Rano odwiedziła mnie ciocia logopeda- zrobiła mi misiowy masaż, bawiła się ze mną odgłosami zwierząt i próbowała mnie nakarmić łyżeczką. Miałam dużo misiowej ślinki-wydzielinki i ciocia powiedziała, że jest ze mnie mały śliniaczek. Potem dziewczyny włożyły mnie do wózka i oglądałam ja babcia sprząta i gotuje obiadek. W wózku bawiłam się z misiową ciocią, która rozmową umilała mi czas. Po południu troszkę poćwiczyłam, poleżałam na misiowej macie i zrobiłam sobie misiową drzemkę. Wieczorem wyjątkowo ukąpały mnie misiowa mama i babcia, a misiowa ciocia robiła za paparazzi.





 Tata czekał w tym czasie na telefon z hospicjum, by odebrać misiowe butle tlenowe. Misiowy tata pojechał po butle dopiero o 21...dzięki niemu mam misiowe butle i będę mogła znowu wychodzić na misiowe spacery…hura! Późnym wieczorkiem znowu nie chciałam spać i długo gaworzyłam z tatą, robiłam „p”, „pr…” i się śmiałam….ale było wesoło! Leżałam też na misiowym brzuszku.


P.S. Już nie mogę doczekać się jutra i misiowego spaceru! Trzymajcie kciuki za słoneczną pogodę!

wtorek, 28 maja 2013

Misiowy dzień pełen wrażeń



Misiowi przyjaciele!
Zgadnijcie kogo zobaczyły dziś po przebudzeniu moje misiowe oczka…? Misiową ciocię i babcię! Huraa…!  Ale się ucieszyłam, że już przyjechały!  Byłam taka szczęśliwa i co chwilę zerkałam raz na ciocię raz na babcię….
...misiowa ciocia po raz pierwszy wzięła mnie na ręce !!


Od kochane babci i cioci dostałam śliczne misiowe prezenty-ubranka, zabawki i książeczki. Po porannych ćwiczeniach i mleczku, zaczęły się misiowe zabawy. Razem z dziewczynami, całą trójką bawiłyśmy się w misiowego Idola… albo jak kto woli w The Voice of Poznań. Głośno śpiewałam- "a", "ag" i "...bu". Ciocia i babcia robiły za chórek, a ja zostałam misiową wokalistką...ale było wesoło!!!


Po misiowym śpiewaniu była nauka jedzenia. Na początku wszystko wypluwałam….rozpuszczałam i wypluwałam-jak przystało na misiowego rozpuszczalnika ;o) Jednak, po pewnym czasie zaczęłam bawić się jedzonkiem jakie dostałam. Próbowałam je „wessać” do misiowej buzi- na zasadzie podobnej do picia misiowego mleczka. Jednym słowem znalazłam nowy misiowy sposób na jedzenie misiowych zupek i obiadków-mój autorski misiowy sposobik.

Dziś odwiedziła nas ciocia rehabilitantka- Magda od misiowego Bobathu.  Przed jej przyjściem, zdrzemnęłam się chwilkę i miałam dużo energii na misiowe ćwiczenia.  Dostałam od niej pochwały , a pod koniec ćwiczeń zostałam obklejona  misiowymi tape’ami…  Teraz śmiesznie wyglądam, jak misiowy Indianin ;o)

Leżałam dziś też na misiowej macie. Było całkiem fajnie, ale do czasu… Misiowa mama mówi, że "jeszcze się muszę do niej przyzwyczaić, bo nie znam przecież wszystkich zabawek jakie są na niej zawieszone."




„Z pomocą”…a może „za pomocą” rąk misiowej cioci zrobiłam śliczną misiową ramkę dla moich rodziców. Ramka bardzo się spodobała, choć tata misio powiedział, że wygląda na niej jak misiowa żaba:)

Wieczorem po kąpieli nie chciałam spać i bawiłam się wesoło z misiowym tatą, ciocią i babcią. Zasnęłam przed samym wieczornym karmieniem, opuszczając tym samym jedna porcję misiowego mleczka. 

P.S. Już nie mogę się doczekać w co nowego będę się bawić jutro z ciocią i babcią!

poniedziałek, 27 maja 2013

Pieluszkowe niespodzianki



Ostatnie dwa dni minęły mi wyjątkowo spokojnie. W Dzień Matki, postanowiłam sprawić misiowej mamie niespodziankę i ładnie ćwiczyłam Vojtę. Wyjątkowo mało płakałam i ładnie reagowałam podczas ćwiczeń.




Byłam grzeczna i stroiłam do mamy misiowe minki....




 Leżałam też na brzuszku i jak zwykle bawiłam się moimi ulubionymi kabelkami. 





Wieczorkiem ćwiczyłam z tatą gaworzenie-starałam się go naśladować- najpierw robiłam minki buzią, a potem dochodził dźwięk… i od czasu do czasu udało mi się wydobyć jakiś odgłos;) Udało mi się nawet powiedzieć „pa-pa” !! Wieczorkiem, na zmianie taty misia zrobiłam wielką misiową kupkę…..aż po same pachy.  Misiowy tata był bardzo niezadowolony z tego powodu. W przeciwieństwie do taty misiowa mama śmiałą się głośno i powiedziała, że” jednak jest sprawiedliwość na tym świecie” i że nie tylko ona ma szczęście do moich pieluszkowych niespodzianek :o)
W poniedziałkowy poranek wyjątkowo chciało mi się spać i zaraz po porannej Vojcie poszłam w misiowe kimono i spałam….do 12! Przez moje nocne harce byłam wyjątkowo zmęczona i po prostu chciało mi się spać. Po południu ćwiczyłam z misiową mamą…troszkę na materacu i troszkę na piłce. Wieczorem dostałam od misiowego taty mate edukacyjną, ale nie do końca przypadła mi do gustu… a może byłam po prostu głodna i nie miałam ochoty się na niej bawić?…hmm..zobaczymy jutro;)

 

P.S. Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy przyjazd misiowej cioci i babci...  już nie mogę się doczekać!!!