niedziela, 24 sierpnia 2014

Misiowy tygrysek

Co słychać u Małej Misi?...ćwiczymy, ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy! ...a jak nie ćwiczymy, to ...ćwiczymy- a jak!
Jednym słowem nie obijam się i dzień za dniem staram się wykonywać program ćwiczeń zalecony przez misiową rehabilitantkę.





Chciałoby się napisać, że: "Już raczkuję!" Niestety... jeszcze nie;o) Choć z dnia na dzień staję się coraz silniejsza i robię postępy w misiowym staniu.





...i "czytaniu" misiowych książeczek:


 *
Przez zmienną misiową pogodę musieliśmy jednak wrócić do misiowych inhalacji.. i tu niespodzianka! Sama zaczęłam trzymać misiowy inhalator i pomagać rodzicom przy inhalacjach. 


*
Ostatnio zmieniły się też moje misiowe zwyczaje- bardzo polubiłam "słowo"- albo raczej gest "nie"- czyli kiwanie misiową główką na prawo i lewo. Kiedy na przykład misiowa mama pyta się, czy chcę się napić z misiowego kubeczka?- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama chce mi dać coś nowego do zjedzenia- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama chce mnie ustawić w pionizator- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama mówi, że zaczynamy ćwiczyć- mówię "Nie!" Ha! W końcu mogę wyrazić swoją dezaprobatę co do misiowych ćwiczeń logopedycznych, rehabilitacji, czy nauki jedzenia i picia.
*
W zeszłym tygodniu miałam natomiast nie lada odwiedzinki! Odwiedziła mnie ukochana wolontariuszka- ciocia Iwonka i misiowy wujek -Rafał. Od wujka dostałam śliczną interaktywną pacynkę- tygryska. Prezent oczywiście bardzo mi się spodobał i od dwóch dni nie robię nic innego tylko słucham piosenek śpiewanych przez rozbrykanego tygryska...i sama też brykam przy łóżku jak "misiowy tygrysek"!


...z naciskiem na "misiowy";o) 

niedziela, 10 sierpnia 2014

Misiowi specjaliści

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na misiowych wyjazdach, odwiedzając aż czterech misiowych specjalistów- ortopedę, neurologa, neurologopedę i misiową rehabilitantkę. Pewnie nie zdziwi Was fakt, iż każdy z nich bardzo ucieszył się z moich misiowych postępów.








***
W pierwszej kolejności odwiedziłam misiowego ortopedę. Wujek był pozytywnie zaskoczony moim staniem i  przekładaniem misiowym rączek w pozycji czworaczej. Powiedział, że musi przyznać, że: "Bardzo ładnie to wygląda".... Ha! Pewnie, że ładnie!!!



Był tak zachwycony moim staniem, iż zalecił mi nawet naukę misiowego chodu! (którą już od jakiegoś czasu wprowadziliśmy do planu misiowych ćwiczeń). Na kolejną wizytę zaprosił mnie dopiero ...za pół roku!
*

Kilka dni później pojechałam z misiowymi rodzicami do Warszawy - do nowej misiowej neurologopedki -dr Łady- specjalistki od nauki karmienia. Pani doktor zaleciła dawanie mi do jedzenia różnych, twardych misiowych rzeczy, do których do tej pory jeszcze się nie przekonałam i których nie lubię jeść - biszkoptów, herbatników, chrupek itp. Ehh.... przekichane! Chyba nie mam wyboru i będę musiała zacząć jeść coś innego oprócz zblendowanych zupek i misiów lubisiów;o)
Żeby tego było mało, nowa misiowa ciocia zaleciła mi naukę picia z kubka -przy pomocy kubeczka Medeli... oj, ta ciocia! Niestety cały czas piję jeszcze z misiowej butelki i ciocia bardzo chciałaby to zmienić. Powiedziała, że: "Nie lubi dwulatków pijących z butli". Brr...już się boję, co jeszcze wymyśli! Na szczęście, jak przystało na sprytną Małą Misie, potrafię sobie poradzić z misiową mamą i w dobity sposób okazać swoją dezaprobatę co do nowych sposobów nauki misiowego picia, zresztą- sami zobaczcie:




*
Po wyjeździe do Warszawy czekała mnie "wycieczka" do misiowej rehabilitantki-do Krobi. Ciocia Magda była bardzo zadowolona z moich misiowych postępów. Zaleciła mi duuużooo misiowych czworaków i częste pionizowanie. Jednym słowem teraz nie będę nic innego robić tylko... czworakować albo stać w misiowym pionizatorze. 
Ehh... ciężki jest żywot Małej Misi;o)







***
Ostatnią wizytą były odwiedziny u misiowej neurolożki. Po trzech godzinach czekania na korytarzu usłyszałam od cioci same misiowe pochwały. Ciocia neurolog- jak wszyscy poprzedni misiowi "specjaliści"-pochwaliła mnie za misiowe postępy. Bardzo ucieszyła się z misiowego stania, utrzymywania pozycji czworaczej i misiowego gaworzenia. Powiedziała też, że nie ma przeciwskazań do dalszych misiowych szczepień. No wiec teraz czekają mnie zaległe misiowe szczepienia. Super:/... nie ma co... a już myślałam że mi się upiecze!!!

:o)