niedziela, 28 lutego 2016

Wyjątkowa Misiowa Wizyta

Pewnie zastanawiacie się co słychać u Małej Misi?
Postaram się zaspokoić Waszą ciekawość :O)

Ostatni tydzień spędziła na odwiedzinach u misiowych specjalistów- rehabilitantki oraz misiowej logopedy. 
***
We wtorek odwiedziłam misiową rehabilitantkę-ciocię Magdę z Krobi.
Ciocia Magda ucieszyła się z faktu, iż coraz lepiej łapię równowagę. Zaleciła ćwiczenie misiowych czworaków (celem wzmocnienia misiowego brzuszka) oraz:
 ...ćwiczenie misiowej równowagi...


...stanie w misiowym pionizatorze...



...masaże oraz...(i najważniejsze), misiowe chodzenie...albo raczej naukę misiowego chodzenia.
Pani Magda zaleciła jednak zmianę techniki chodzenia...i nie chodzimy już "na boso", ale z misiowych łuskach ortopedycznych oraz specjalnych misiowych "adidasach", abym czuła się bardziej stabilnie:
 ***
W piątek odwiedziłam misiową logopedę   Dr. Rutkiewicz-Hanczewską. Z panią doktor kontynuujemy naukę misiowej mowy za pomocą Metody Krakowskiej. Od dwóch tygodni przychodzi też do mnie ciocia ze studiów logopedycznych i ćwiczy ze mną wg tej metody. Misiowa mama stwierdziła niedawno, że to ostatni moment na to, bym zaczęła mówić i jeśli teraz nie skupimy się intensywnie na misiowym rozwoju mowy, to za rok, może być już za późno... No i oczywiście nie omieszkała zakupić całego arsenału misiowych pomocy logopedycznych (uzupełniając pokaźny już zbiór misiowych pomocy o nowe egzemplarze):







Oj tam oj tam...jak będę chciała mówić, to będę mówić...a jak nie będzie mi się chciało, to będę się porozumiewać za pomocą komunikacji alternatywnej...i tyle! :P


***
...a dzisiaj byłam w odwiedzinach u kogoś Wyjątkowego...wyjątkowego przez duże "W"... u mojego hospicyjnego kolegi Ziemowita .

 

 Oczywiście było super, zjadłam pyszne ciacho upieczone przez Ziemkową Mamę, pohuśtałam się na wypasionej Ziemkowej huśtawce rehabilitacyjnej oraz porzucałam piłeczki do Shili- ziemkowego pieska... było po prostu SUPER :O)
*
Drogi Ziemowicie, drodzy rodzice Ziemka, dziękujemy za przemiłą wizytę :O)
 * 


***
...a dla wszystkich dbających o zdrowie i ładną figurę polecamy stronę Ziemkowej Mamy z pysznymi, zdrowymi przepisami  z kuchni 5 przemian: 


Jak się okazuje zdrowa kuchnia, też może być pyszna:O)
***
...no a jak będziecie mieć wyrzuty, że zjedliście za dużo kalorii możecie poćwiczyć ze mną ... Chodakowską, lekko zmodyfikowaną przez Małą Misie:O)



sobota, 20 lutego 2016

Walentynki z misiową wycieczką w tle

Pewnie zastanawiacie się, o jakim wyjeździe wspominałam w poprzednim poście?


W ostatnim poście wspominałam o wyjeździe na konsultacje do Krakowa do misiowego ortopedy. Tak, dobrze czytacie.... do Krakowa!!! Niestety, ze względu na fakt, iż wizytę u ortopedy umówiliśmy bardzo szybko i do tego -w samym środku tygodnia- nie starczyło nam czasu na odwiedzenie nikogo z misiowych przyjaciół...
:o( 

*
Niepocieszona misiowa mama już zapowiedziała, iż MUSIMY zaplanować jakiś długi wiosenny weekend w Krakowie, aby móc spotkać się z przyjaciółmi i dobroczyńcami misiowej rodziny!!!
*

Na ostatniej wizycie u misiowej rehabilitantki, ciocia Magda skierowała nas na konsultację do ortopedy aż do Zakopanego (!). Na szczęście okazało się, że pan Profesor przyjmuje również w Krakowie i tam właśnie Mała Misia udała się na konsultację...
Pan Profesor zdziwił się, że przyjechaliśmy do niego aż z Poznania. Powiedział, iż na chwilę obecną nie widzi potrzeby robienia operacji na misiowe nóżki. Powiedział, iż jeśli Mała Misia ma chodzić, to będzie chodzić, nawet z powykrzywianymi nóżkami!!!


 ...Ba! Przecież już chodzę z pomocą misiowych rodziców!!!


Pan Profesor powiedział, iż do szóstego roku życia mózg jest bardzo elastyczny- na tyle elastyczny-iż można uczyć go prawidłowych wzorców ruchowych niezbędnych do misiowego przemieszczania się. Innymi słowy muszę intensywnie wykorzystywać każdy dzień, aby jak najlepiej wykorzystać plastyczność mózgu oraz ośrodków w mózgu odpowiedzialnych za ruch. 
...co sprowadza się do meritum wypowiedzi Profesora...
Mam ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ĆWICZYĆ!!! 
...czyli nie pozostaje mi nic innego jak cały czas kontynuować program intensywnej dziennej rehabilitacji ułożony przez ciocię Magdę.
Ehh... ciężkie jest misiowe życie...

 ***
Kochani Misiowi Przyjaciele...a jak spędziliście Walentynki?
Mam nadzieję, że tak jak ja. W rodzinnym gronie, z ukochanymi rodzicami...
misiową mamą, tatą i tu....uwaga..Babcią i ciocią Karolinką!!!
Tak, dobrze czytacie, ciocia i Babcia przyjechały do mnie na Walentynki do Poznania!!!


Było oczywiście super, przecudownie, wspaniale :O) Tak jest zawsze gdy odwiedza mnie misiowa Babcia.W tym roku misiowi rodzice zabrali mnie i Babcie i ciocię Karolinkę na poznański Rynek na gorącą czekoladę. Oczywiście nie omieszkałam też zrobić sobie walentynkowej fotki z tatą i misiową Babcią.


:O)

niedziela, 7 lutego 2016

Misiowy pech

Słońce za oknem, 8 stopni ciepła, piękna pogoda a Mała Misia siedzi w domu. Jeszcze wczoraj spacerowała z rodzicami po Parku nad Wartą, huśtała się na huśtawkach i ćwiczyła misiowe chodzenie...




...a dzisiaj ze spuszczoną głową raczkuje po misiowej podłodze i z nudów przewraca misiowe lusta:



Czyżby misiowym rodzicom  nie chciało się wyjść z misiowego domu? 
Nic podobnego! Mała misia jest znowu chora i choć bardzo chcieliby...po prostu nie mogą. 
Tak, to prawda. Niestety znowu jestem chora, choć może "chora" to za dużo powiedziane...znowu mam zapalenie spojówek i muszę kilka dni spędzić w misiowym domku. Dwa dni nie mogę też chodzić do misiowego przedszkola. Ehh...akurat teraz, kiedy są ostatki :O( No i znowu ominą mnie misiowe zabawy, bale i przebieranki...ehh... Ja to mam pecha, misiowego ...ale jednak PECHA :o(
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Będę mogła w końcu się wyspać i pochodzić dłużej w misiowej piżamie. Będę mogła się też pobawić w zabawy sensoryczne z ciocią Anią. Generalnie mam nadzieję, że nie będę się nudzić. Misiowa mama obiecała mi również, że sami w domku urządzimy misiowe ostatki, także trzymam ją za słowo- misiowe oczywiście:O)
***
Ostatnie dni spędziliśmy na nauce misiowego picia z kubeczka i muszę Wam powiedzieć nowinę...Mała Misia zaczęła pić ...pić z misiowego kubeczka. Ha!!! Trala, piję i ja! To nic, że tylko "Smoothe" z Lidla...to nic to, że trochę wypluwam, to nic, że czasem mi nie do końca wychodzi... najważniejsze że piję.
Jeszcze trzy lata temu wyglądałam tak:
... a teraz PIJĘ... PIJĘ z misiowego KUBECZKA !!!
:O)

***
Co jeszcze słychać u Małej Misi? 
Ćwiczymy, ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy, a jak nie ćwiczymy to masujemy i czytamy książeczki z Metody Krakowskiej.... a już niedługo Małą Misie czeka długa podróż... 
...a gdzie i do kogo -tego wszystkiego dowiecie się w kolejnym poście :O)