sobota, 21 marca 2015

Maraton misiowych specjalistów z misiową chorobą w tle

Ostatnie tygodnie upłynęły mi na odwiedzinach u misiowych specjalistów:
-rehabilitantki,
-ortopedy,
-okulisty,
-genetyka.
Generalnie duużo się działo... i nie tylko jeśli chodzi o misiowych specjalistów;o)
***
Pierwsza wizyta, to wizyta u misiowego ortopedy. Ortopeda zalecił nam kupno bardzo dobrych (ale i bardzo drogich!!!) szyn, zabezpieczających powrót misiowych nóżek do pozycji Końsko-Szpotawej. Jesteśmy na razie na etapie rozważania zakupu.
Kolejna wizyta- u misiowej rehabilitantki- zaskutkowała powrotem do misiowego raczkowania!
Misiowa rehabilitantka-ciocia Magda z Krobii zauważyła, że rozleniwiłam się podczas raczkowania, mam tendencję do niepoprawnego siadania na pupie i generalnie...zrobił się ze mnie mały misiowy leń w kwestii przemieszczenia po misiowej podłodze.
Mam teraz dużo raczkować w ciągu misiowego dnia, dodatkowo mam zlecone masaże i misiowe pionizowanie. Najciekawsze jest to, że zalecenia misiowej rehabilitantki zaskutkowały! Dzięki nim zaczęłam raczkować po materacu i po misiowych płytkach!!! Teraz nie raczkuję tylko po kuchni- ale i po przedpokoju...i po pokoju...raczkuję wszędzie!!!
Kolejną wizytą była wizyta u misiowego okulisty- okazało się, że wzrok mi się poprawił i mam teraz tylko -0,25 :D Innymi słowy jest dobrze!!! I nie będę musiała chodzić w misiowych okularach! Chociaż... znając życie na pewno ślicznie bym w nich wyglądała;o)
Kolejna (prawie) wizyta- u misiowego genetyka. Wizyty nie było, ale był telefon do misiowej genetyczki. Okazało się, że poprzednio zlecone badania genetyczne na Mikromacierze z pewnych względów nie zostaną wykonane i musieliśmy drugi raz zlecić wykonanie misiowych badań... Ehh...i znowu musimy czekać:o(
***
A co poza tym słychać w misiowym domku???

Wiosna, Wiosna i jeszcze raz Wiosna!!!





***
W Poznaniu nastała wiosna. Z dnia na dzień jest coraz cieplej i wydawaćby się mogło, że zaraz zrzucimy zimowe kurtki i będziemy biega boso po zielonej trawie.... Niestety, Mała Misia musi jeszcze poczekać z misiowym bieganiem, a dlaczego? Po pierwsze, jak wszyscy zresztą wiedz, Mała Misia jeszcze nie chodzi, a po drugie- znowu dopadło mnie jakieś wstrętne choróbsko:( Ehh!!!
Zresztą, kto by się spodziewał, że po niespełna 1,5 miesiącu chodzenia do misiowego przedszkola znowu dopadnie mnie jakaś choroba. Niestety misiowy układ odpornościowy nie radzi sobie jeszcze z "nie-misiowymi" zarazkami i pewnie minie trochę czasu zanim zacznie prawidłowo reagować.
Pewnie zastanawiacie się jak wygląda misiowa  choroba?
Misiowe choróbsko, to taka "powtórka z rozrywki"- czyli dokładnie -toćka w toćkę- skopiowane objawy wcześniejszego misiowego choróbska: wysoka temperatura, apatia, pocenie się, klejenie się do misiowych rodziców i inne misowe objawy:o)
Wiadomo jednak, że nawet podczas choroby istnieje jeden lek, który jest lekarstwem ba całe zło- mianowicie "Świnka Pepa":o)
("Świnka Pepe" albo "Świnka Papa"-też są dopuszczalne w misiowym wydaniu;o)).
***

***
...a jakieś inne misiowe nowości?
Nowości oczywiście są! Teraz, te najfajniejsze!!!
 *
Trzy tygodnie spędziła u nas misiowa Babcia z Biłgoraja. Razem z Babcią bawiłyśmy się, czytałyśmy misiowe książeczki, chodziłyśmy na spacery, chodziłyśmy razem na basen i do ZOO i zajadałyśmy razem misiowe serniki (ulubione ciasta Małej Misi).
Z Babcią było super i szkoda, że już musiała jechać. Dzisiaj od rana pytałam się misiowych rodziców....."Baba?"-a rodzice odpowiadali: "Baba pojechała Pa-Pa"...
*
Dziękujemy Kochana Babciu za odwiedziny, pomoc i duuużo miłości:o)
P.S.Następnym razem przywieź ze sobą misiowego Dziadka!!!
*



Przed misiową chorobą udało mi się wychodzić z Babcią i misiowymi rodzicami na spacery- wzdłuż Warty i do Starego Zoo. Podczas większości z nich misiowy tato brał mnie na barana, dzięki czemu mogłam podziwiać całą misiową okolicę:o)



*

Dziękuję Kochany Tato, za to że jesteś i tak dajesz mi się wykorzystywać:*

*


 ***
 ...a na koniec "HIT" dzisiejszego dnia!!! 

Dzisiaj po raz pierwszy zauważyłam swój misiowy cień i nawet zaczęłam się z nim bawić:D
 Zresztą, sami zobaczcie:




niedziela, 1 marca 2015

Pierwsze misiowe słowo

Tak. 
To już. 
Stało się... 
Mała Misia wypowiedziała swoje pierwsze intencyjne misiowe słowo!!! 
Aaa!!! Mała Misia wymiata!!!
Pewnie zastanawiacie się jakież to słowo mogłam wypowiedzieć??
"Mama", "Tata" , a może "Baba"???...
 Nic z tych rzeczy!!!
Moim pierwszym misiowym słowem było słowo- "PEPA"!!!

Źródło: http://es.doblaje.wikia.com/wiki/Peppa

Czyli wychodzi na to, że mam mamę czarownicę!!!... wróć... "wróżkę";o) która wywróżyła mi moje pierwsze misiowe słowo.
:o)
***
To jednak nie koniec misiowych nowości!!! 
Tydzień temu po raz pierwszy odwiedziłam misiowego FRYZJERA i mam teraz "nową", super-wypasioną misiową fryzurę:o) Misiowi rodzice wymyślili sobie bowiem, że muszą obciąć mi włosy aby pobudzić misiowe cebulki... Jakie znowu cebulki?!! Ehh... kto zrozumie misiowych rodziców;o) 

"Wyczesana" misiowa fryzura:o)

 To jeszcze nie koniec misiowych nowości!!! Od zeszłego tygodnia przychodzi do mnie nowa misiowa rehabilitantka- ciocia Ania. Ciocia odbiera mnie z przedszkola, stawia mnie w pionizatorze, czyta mi misiowe książeczki z Metody Krakowskiej i ćwiczy z ciocią Monią i ciocią Asią- zamiast misiowej mamy. 
To co w tym czasie robi misiowa mama?!... 
Pewnie się obija!!! 
Nie, misiowa mama wraca do pracy;o)
***
...Aaa...i najważniejsze! Dwa tygodnie temu w misiowym domku pojawił się nowy misiowy mebel. I to nie byle jaki!!! Różowy, stylowy, o łagodnych kształtach... idealnie dopasowywujący się do misiowej pupci;o) 
"Misiowy TRON"

:O)


***

...a  tu "przyłapana" podczas oglądania misiowej Peppy.