W tym roku- jak co roku- byłam bardzo grzeczna. Jednak w tym roku- byłam wyjątkowo grzeczna. Byłam grzeczna przez duże "B"!!! Po pierwsze, prawie nie potrzebowałam podłączania koncentratora tlenu, po drugie-nauczyłam się stać, po trzecie-nauczyłam się raczkować i zmieniać pozycję- z raczkowania do siadu. Jednym słowem byłam BARDZO grzeczna i zasłużyłam na całe mnóstwo ślicznych misiowych prezentów, a jak!!! Okazało się, że Gwiazdor (czyli taki "poznański Mikołaj") myśli podobnie i dostałam od niego górę podarków: szczekającego pieska, książeczkę, skarpetki, rękawiczki, zawieszkę do misiowego łóżeczka...i śliczną czerwoną sukieneczkę! Aaa!!! Całe mnóstwo misiowych prezentów!!!
Dziękuję wszystkim misiowym Mikołajom za śliczne prezenty!!!
*
:o)
***
Ostatnie tygodnie upłynęły mi bardzo, ale to bardzo szybko.
Tydzień temu byłam u misiowej rehabilitantki. Ciocia zaleciła częste stanie w misiowym pionizatorze i częste ćwiczenia zmiany pozycji (z leżenia do pozycji czworaczej)- żebym sama nauczyła się "stawać w raczki". Na razie sama nie przyjmuję jeszcze pozycji czworaczej i muszą mi w tym pomagać misiowi rodzice. Dodatkowo ciocia zaleciła masaż misiowych paluszków i...
....tyle!
Misiowe szaleństwo!!!
A gdzie raczkowanie??
Gdzie misiowe ćwiczenia???
Spokojnie, spokojnie...będą- ale dopiero po Świętach.
Po Bożym Narodzeniu ruszamy pełną parą i zaczynamy ćwiczyć misiowe chodzenie:o) Ciocia Magda powiedziała, że za takie misiowe postępy należy się jakaś nagroda- taki "prezent od Gwiazdora". W końcu troszkę wolnego od intensywnych misiowych ćwiczeń jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Muszę się przecież "rozraczkować"... nacieszyć się z misiowego raczkowania-a jak!!!
***
Mam jeszcze dla Was "niusa" miesiąca- nauczyłam się raczkować po misiowej podłodze.
Aaa... Mała Misia wymiata:o)
Teraz sunę po misiowych panelach aż się za mną kurzy!!!
Integracja sensoryczna pełną parą;o)
*** Żeby tego było mało- nauczyłam się bawić zabawkami podczas swojego "misiowego siedzenia". Aaa...!!! Teraz w końcu widać, że mam radochę z misiowego raczkowania. Kiedy chcę mogę podejść do zabawki i się nią pobawić. Ha!!! Mała Misia wymiata:o)
...i niech mi ktoś teraz powie, że rehabilitacja nie czyni cudów!!!
Stało się... raczkuję! W dodatku muszę przyznać, że całkiem nie najgorzej mi to wychodzi. Misiowe raczkowanie jest jednak szczególne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju...
Dlaczego?
1. Po pierwsze zaczęłam raczkować w 25 miesiącu misiowego życia, co samo w sobie jest wyjątkowe. 2. Po drugie raczkuję tylko i wyłącznie po swoich misiowych materacach. 3. Po trzecie nie jestem w stanie sama przyjąć pozycji czworaczej i zawsze czekam, aż misiowa mama albo tata "postawi" mnie w raczki. 4. Po
czwarte (i chyba najważniejsze) w końcu zaczęłam odczuwać frajdę i
radość z misiowego raczkowania i czworakuję tylko tam, gdzie chcę! Do
tych zabawek, które sama wybiorę, a co! 5. ...no i najważniejsze, zaczynam wymyślać nowe sposoby na urozmaicenie misiowych raczków
...a jakie?! Sami zobaczcie:
Podczas misiowego raczkowania nauczyłam się ... siadać. Tak, tak, dobrze czytacie... siadać!!! Wiem, wiem, zaraz pewnie powiecie, że nie jest to do końca poprawny i prawidłowy siad- ale najważniejsze jest jednak to, że sama to sobie wykombinowałam! Oczywiście w całkiem oryginalny, misiowy sposób- czyli na misiowych kolanach, no ale;o) No bo jak zrobić sobie misiową przerwę i przejść z pozycji czworaczej do siedzenia? Jak inaczej mogę zobaczyć coś, co stoi na misiowej szafce? Muszę usiąść! ...a na misiowych kolanach jest najwygodniej;o)
***
...a co jeszcze nowego słychać u Małej Misi? Same nowości!!!
*
Od dwóch tygodni zaczęłam stosować terapię aminokwasami (dietę aminokwasową). Teraz cztery razy dziennie- przez 5 dni w tygodniu, dostaję przed każdym posiłkiem odpowiednio skomponowane mieszanki aminokwasów. Niestety, okazało się, że aminokwasy wcale nie są takie fajnie- są gorzkie, lekko słonawe- po prostu niedobre, ...a fe! No i możne je mieszać jedynie z wodą. Najgorsze jest jednak to, że dwie godziny przed podaniem aminek nie można niczego jeść ani pić ...nic oprócz wody:o( Żegnajcie misiowe soczki i herbatki... Ehh! Z drugiej strony będę miała większą motywację do zadbania o misiową sylwetkę.
*
W ubiegłym tygodniu odwiedziłam misiową rehabilitantkę- ciocie Magdę w Krobi. Ciocia była bardzo dumna z misiowego raczkowania. Zaleciła kontynuowanie ćwiczenia misiowych raczków (jednak już z znacznie mniejszej ilości) oraz naukę podnoszenia się do pozycji czworaczej (bym sama mogła w pełni raczkować- nie czekając, aż ktoś mnie do niej podniesie). Super!!!
*
Przez ostatnie tygodnie pogoda nie do końca nas rozpieszczała, czego naturalną konsekwencją było przejście przez misiowy domek fali jesiennego przeziębienia. Jako pierwsza rozchorowałam się JA- oczywiście! Najmłodsza-najsłabsza;o) Musiało paść na mnie, ehh! Na szczęście po 1,5 tygoniu nie było już śladu po misiowym przeziębieniu. Drugi w kolejce był misiowy tato. Rozchorował się tuż przed Wszystkimi Świętymi , a po Wszystkich Świetych -misiowa mama. Takim oto sposobem cała misiowa rodzinka w "naturalny" sposób uodporniła się przed misiową zimą.
*
Kolejną nowością w misiowym domku jest wprowadzenie do planu misiowego dnia nauki elementów komunikacji alternatywnej- a ściśle mówiąc MAKATONU.
MAKATON składa się z gestów i symboli, jednak w misiowym przypadku gesty nie mają większego zastosowania i skupiamy się na nauce symboli. Co więcej, misiowa mama wymyśliła połączenie misiowego raczkowania z nauką MAKATONU, efekty- oceńcie sami:
Niedawno otrzymaliśmy informację o kwocie
wpłat zebranych w ramach 1% podatku, jaka wpłynęła na konto Basi w „Fundacji Jaś
i Małgosia”. Podobnie jak rok temu udało się zebrać naprawdę dużo pieniążków,
które w istotny sposób wspomogą Basi rehabilitację. Przy tej okazji
chcielibyśmy podziękować Rodzinie, Przyjaciołom, Znajomym, ”Nieznajomym”,
wszystkim, którzy decydowali się przekazać Basi swój 1% podatku...
Ze względu na ochronę danych
osobowych nie możemy podziękować każdemu darczyńcy z osobna, dlatego też składam Wam- Misiowym Przyjaciołom- Wszystkim Ludziom Wielkiego Serca gorące podziękowania!!!
Jesteście KOCHANI!!!
*
To dzięki WAM możliwa jest tak potrzebna,
intensywna rehabilitacja naszej Basi. To dzięki WAM Basia zaczęła raczkować. To
dzięki WAM mamy siłę do działania i walki o lepsze jutro dla Basi. To dzięki
WAM Basia stanęła na nogi i wierzymy, że już niedługo zacznie chodzić.Za to wszystko i wiele więcej z całego serca
Wam
DZIĘKUJEMY!!!
***
Pieniążki w całości zostaną
przekazane na Basi rehabilitację, aquaterapie, terapie aminokwasami,
sprzęt do ćwiczeń, sprzęt ortopedyczny orazpomoce logopedyczne.
***
***
Jeszcze raz...
Dziękujemy za Waszą POMOC I
WSPARCIE!!!
Za każde słowo otuchy, za każdą złotówkę wspierającą
misiową rehabilitację... za przekazanie 1% podatku!!!
Za WSZELKĄ pomoc dającą nadzieję na
Basi samodzielność- iż już niedługo sama stanie na nogi i będzie chodzić.
Po wielu miesiącach intensywnych ćwiczeń zaczęłam RACZKOWAĆ!!!
Aaa!!!
Huraaa!!! Jupi!!!! Mała Misia wymiata:o)
Misiowi rodzice są w takim szoku, że chyba jeszcze do nich nie dociera to, co się stało.
*
W środę, po porannych ćwiczeniach, postanowiłam pokazać babci i cioci Malwinie na co mnie stać i zaczęłam RACZKOWAĆ do jednej ze swoich zabawek!!! Oczywiście ani tata ani
misiowa mama nie byli świadkiem moich pierwszych "raczków". Misiowa mama (o dziwo!) wcale się tym nie przejęła i od rana wpadła w euforię szczęścia- najpierw się popłakała... a już pod koniec dnia tańczyła i skakała z radości pod sufit- cała misiowa mama:o)
Od dzisiaj mówcie do mnie Raczkująca Basia:o)
***
Kochani Misiowi Przyjaciele!!! Z całego serca pragniemy Wam podziękować za doping, pomoc i wszelkie wsparcie. Dziękujemy, że jesteście z nami i śledzicie "małe-duże" misiowe postępy.
* Kochani Misiowi Przyjaciele!!!
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o kwocie zebranej w ramach 1% podatku. Podobnie jak w ubiegłym roku-na misiowym koncie w Fundacji JiM-udało się zebrać naprawdę dużo pieniążków, które w istotny stopniu wspomogą misiową rehabilitację. Przy tej okazji chcielibyśmy podziękować WSZYSTKIM i każdemu z osobna za zaangażowanie i pomoc w akcji przekazania 1% podatku naszej Basi (Małej Misi)!!! To dzięki Wam- dziś możemy cieszyć się z misiowego raczkowania. To dzięki Wam- Basia w końcu zaczęła się przemieszczać. To dzięki Wam- Basia z dnia na dzień robi coraz to większe postępy. Za to wszystko z całego serca Wam
Dwa tygodnie temu obchodziłam swoje Drugie Misiowe Urodzinki. Ahh... jaka już jestem duża- mam już DWA LATKA!!!
Oczywiście misiowe przyjecie urodzinowe nie mogło się obejść bez gości i całego mnóstwa ślicznych misiowych prezentów- za które bardzo wszystkim dziękuję!!! Kochani, z całego serducha dziękuję za to, że w tym szczególnym dniu byliście z nami, a w szczególności dziękuję za obecność moim misiowym kolegom- Ziemkowi i Tytusowi.
*
Przy okazji moich urodzinek z całego serducha chciałabym podziękować wszystkim za nieustanny doping i wsparcie w walce o moją samodzielność, a w szczególności moim Kochanym ciociom rehabilitantkom, całej rodzinie, dziadkom, wujkom, ciociom oraz Wszystkim Kochanym Misiowym Przyjaciołom, którzy cały czas o mnie pamiętają.
Dziękuję, za to że jesteście z nami!!!
*
***
Drugie urodzinki to też wspaniała okazja na podsumowanie moich misiowych postępów:
1. Wsparta o coś- sama STOJĘ.
2. Prawie sama RACZKUJĘ* !!!
* trzymana za misiową pupę potrafię przejść do przodu kilka długości materaca.
3. Wydaję z siebie coraz to nowe dźwięki i dzisiaj po raz pierwszy głośno powiedziałam słowo:
"TATA*" !!!
*choć jeszcze nie intencyjnie, to i tak na twarzach misiowych rodziców zagościł wielki banan :o)
4. Znacznie poprawiłam się oddechowo- i od początku roku nie miałam na stałe podłączanego
koncentratora tlenu (jedynie w awaryjnych sytuacjach)- choć jeszcze ciągle
wymagam codziennego odsysania wydzieliny z górnych dróg oddechowych
(użycia ssaka) i codziennych nebulizacji.
5. Coraz
więcej rozumiem i z dnia na dzień pojawiają się u mnie nowe misiowe
umiejętności, jak choćby kiwanie głową na "nie", przewracanie kartek w
książeczkach i machanie "pa-pa" (ale tylko rodzinie i ...tylko na
Skype'ie!!!).
***
Tak w ogóle to przepraszam wszystkim , że długo nie uaktualniałam misiowego bloga, ale w moim misiowym życiu dużo się ostatnio działo.
W poniedziałek byłam na konsultacjach w sprawie aminokwasów z firmą Aminocure i już pod koniec miesiąca zaczynam terapię aminokwasami. Terapia (choć bardzo kosztowna -koszt ok. 260 euro za 30 dniową kurację)- może w istotny sposób wspomóc misiową rehabilitację.
Co więcej-od ponad trzech tygodni jeżdżę do Stowarzyszenia Potrafię Więcej na Wczesne Wspomaganie Rozwoju (WWR) - do pani psycholog i pani logopedy.
*
No i najważniejsze... jest szansa, że Mała Misia pójdzie do... przedszkola!!!
Tak, tak- dobrze przeczytaliście... do PRZEDSZKOLA!!!
*
Aaa!!! Mala Misia wymiata:o)
*
Dzięki temu, iż znacznie poprawiłam się oddechowo jest szansa iż najpóźniej od września przyszłego roku pójdę do jednego z poznańskich przedszkoli i ...bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę!!!
Na pewno! Powiem Wam w sekrecie, że Mała Misia nie próżnuje i dalej ostro pracuje. No więc, gdzie te postępy?
Dlaczego jeszcze nie raczkuję... nie chodzę?!
Spokojnie, spokojnie... wszystko w swoim czasie. Postępy są, ale... no właśnie, to "ale"... Misiowi rodzice już się przyzwyczaili, że misiowa rehabilitacja to nie jest takie "hop-siup". Nawet, jeśli jestem już prawie gotowa do misiowego raczkowania, to spokojnie...chwila... pozwólcie mi się nacieszyć etapem "zero" - "tuż przed" raczkowaniem, a zobaczycie, że efekty misiowej rehabilitacji jeszcze Was zaskoczą...
...ba- przecież już zaskakują!
***
Dwa tygodnie temu, w końcu "odbębniłam" misiowe szczepienia. Misiowi rodzice oczywiście bali się, jak ja na nie zareaguję? Ehh... rodzice! Jak zwykle panikują. Oczywiście zniosłam je bardzo dobrze- bez temperatury, humorów, czy zmiennego nastroju. Ha! Tylko ja tak potrafię zagryźć misiowe zębole i ani pisnąć podczas misiowego ukłucia... a skoro jesteśmy już przy temacie gryzienia, muszę sie czymś pochwalić. Pojawiła się u mnie nowa misiowa "umiejętność", czyli zgrzytanie misiowymi zębolami... hihi:o) Niestety, misiowi rodzice nie cieszą się z mojej nowej misiowej zabawy i zatykają uszy gdy tylko usłyszą misiowe zgrzytanie... ehh, trudno...ich strata!
Mi się tam ono bardzo podoba!!!
<zgrzyt, zgrzyt>
;o)
Dwa tygodnie temu odwiedziłam też misiową rehabilitantkę. Ciotka jak zwykle pochwaliła mnie za "małe-duże" misiowe postępy i zaleciła dalsze ćwiczenie misiowych raczków. Teraz codziennie "sunę" na czworaka po misiowej podłodze ponad 1 km ... że niby dużo? Oj tam, oj tam- co to dla Małej Misi!!!
Damy radę?
Tak, damy radę!
...innej opcji nie ma!!!
:o)
...a gdy już nie będę miała sił na raczkowanie, to zatrudnię misiowego tatę do noszenia mnie "na barana"!...albo raczej "na głowie". Misiowy tato bardzo dobrze sprawdza się w roli misiowego tragarza- co zdążyłam już wypróbować podczas ostatnich misiowych spacerów.
***
Na pewno nie zgadniecie co robiłam w ubiegły weekend?! Tydzień temu byłam na trzecich urodzinkach mojego nowego misiowego kolegi- Ziemowita. Nie mogło być inaczej i było po prostu ... super!!! Piękna słoneczna pogoda, balony, tort, duuużooo ziemkowych przyjaciół, no i oczywiście "on"- solenizant:
Ziemowit.
Oczywiście od razu się polubiliśmy i ...muszę przyznać, że niezły z niego przystojniak! :o)
***
...a na koniec mam dla Was małą niespodziankę- moje pierwsze misiowe selfie.
Z misiowym tatą:
...i "nie-do-końca" udane z misiową mamą:
;o)
Obiecuję, że przy kolejnym bardziej się postaramy:P