środa, 25 grudnia 2013

Misiowa Wigilia i wielki powrót misiowych nochali

Pewnie zastanawiacie się jak wyglądała Wigilia w misiowym domu? 
Zacznijmy od tego, że  gdyby nie misiowy "hardcor'owy" poranek i moje misiowe plucie powiedziałabym, że Wigilia upłynęła spokojnie... ale nie, ma tak dobrze! Musiałam zafundować rodzicom jakieś atrakcje...tak żeby poczuli, że mają w domu "małego misiowego obywatela":o) Jakby nie było, to nasze pierwsze wspólne święta w misiowym domku-jakże bym więc mogła przepuścić taką okazję do misiowego rozrabiania..hihi:o)
Całą noc pokaszliwałam i mój misiowy pulsoksymetr co chwile dawał o sobie znać- budząc tym samym misiowego tatę. Rano, po przebudzeniu rozbolał mnie misiowy brzuszek i rodzice znowu mieli "AKCJĘ KUPA"! Do tego saturacja mi co chwile wariowała i rodzice założyli mi misiowe nochale:o( Co wiecej, nie miałam apetytu i przy każdym karmieniu robiłam misiowe "prr" -plując dookoła i brudząc wszystko co tylko się dało....a i jeszcze cały czas się śliniłam i byłam przebierana chyba z pięć razy! Zaplułam nawet podczas wigilijnej kolacji swoją czerwoną sukienkę:O) Ja to jednak potrafię..hihi Jak pluję, ...to pluję! Jak się ślinię, ...to się ślinię! ...z rozmachem! Małą misia wszystko robi "na całego"! Hihi:o) Jakby tego było jeszcze mało dostałam stan podgorączkowy...37,2! Na szczęście okazało się, że to chyba z "przegrzania" ...uff, choć tyle!
...a wiecie, że jest taki stary przesąd, że cały rok będzie taki, jak Wigilia... Misiowa mama powiedziała, że w takim razie ona od dzisiaj nie wierzy w żadne przesądy!
Hihi:o)





















Jak przystało na niecierpliwą misię, nie mogłam doczekać się pierwszej gwiazdki i przed samą kolacją Wigilijną ucięłam sobie krótką misiową drzemkę.  Wigilię misiowa mama przygotowała z pomocą zamrożonych pyszności przyrządzonych przez misiowe babcie. 
*
Kochane misiowe babcie, dziękujemy za pyszną misiową wałówkę...wszystko było palce lizać! 
*
Po Wigilii razem z misiowym tatą wynalazłam pod choinką misiowe prezenty od Gwiazdora- przesłodkie "eko-robaczki" i piankowe puzzle podłogowe (tłumaczenie dla "niewtajemniczonych"=>Gwiazdor to taki poznański Święty Mikołaj, który w wigilię przynosi prezenty...czy jakoś tak;o) Super, będę teraz mogła leżeć na podłodze na piankowych puzzlach i bawić się nowymi zabawkami:o)
*
 Dziękuję Gwiazdorowi/om za misiowe prezenty!!!
 




***
O ile w misiową Wigilię obyłam się bez misiowych nochali, to w pierwszy dzień Bożego Narodzenia nie było już tak kolorowo...i po południu trafiłam pod misiowy koncentrator- ehh! ...ale to był dopiero początek moich męczarni! Zaraz po tym rodzice wzięli mnie na inhalacje...zrobili mi dzisiaj aż 3!!! Do tego oklepywanie, śluzowanie, wiszenie na huśtawce drenażowej...i tak w kółko!!!


Wydawało mi się, że w ogóle nie wyłączają ssaka! Cały czas byłam "śluzowana", bo miałam tak dużo misiowej śliniki-wydzielinki....ehh!...a usnęłam dopiero późno w nocy po bajce i misiowych inhalacjach... Miejmy nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie lepszy- 3majcie za to kciuki!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!! ...czyli życzenia i podziękowania dla Misiowych Przyjaciół

Upps.....znowu zrobiłam sobię dłuższą przerwę w blog'owaniu, ale to wszystko przez masowanie i świąteczną gorączkę! Ehh:o)
*
 Piątek to dzień wyjazdu na misiowe pobranie krwi- konieczne badania przed wizytą u endokrynologa. Panie pielęgniarki oczywiście nie mogły się wkłuć...i dopiero po trzeciej próbie, w końcu zdecydowały się na "wyciskanie"  krwi z misiowych paluszków...:o( Biedne misiowe paluchy...
Po powrocie, kiedy myślałam już, że misiowa mama odpuści mi jedną turę misiowego masowania, okazało się, że nie... nie ma tak dobrze. Misiowa mama zaplanowała mi cały dzień co do minuty i oczywiście udało się jej jakimś cudem wcisnąć w drugą połowę dnia dwa misiowe masaże.. normalnie brak mi słów do tej misiowej mamy! 
*
Sobota to "maraton misiowego masowania"...masowanie rozpoczęłyśmy po 9, a zakończyłyśmy przed 20!!! Oczywiście nie dotrwałam do końca, i pod koniec ostatniego masażu ucięłam sobie półgodzinną drzemkę, a co!...nie można?;o) Można, można...ciocia pozwoliła!..hihi Ja sobie smacznie spałam a misiowa mama się gimnastykowała. Tak to mogę być masowana! Nawet pół nocy! Hihi:o)




Sobota to też dzień misiowych niespodzianek...
Pierwsza niespodzianka to misiowa paczka z hospicjum ze świątecznymi życzeniami...
*
Pragnę w tym miejscu podziękować wszystkim ciociom z hospicjum za pomoc, wsparcie i za misiową opiekę- Pani doktor, pielęgniarkom.... a w szczególności cioci Kasi- misiowej rehabilitantce. Z całego misiowego serca DZIĘKUJĘ!!!!
*

Kolejną niespodziankę sprawiła mi misiowa mama- przytachała z pobliskiej Biedrony krzywego, zielonego krzaczora...i powiedziała, że to "choinka":o) Hihi, powstrzymam się od komentarza! Powiem tylko, że po ubraniu, to może nawet troszkę przypomina choinkę... Mama i jej misiowe pomysły!!!

*
Niedziela i poniedziałek upłynęły mi na misiowych masażach i gdyby nie misiowy tato zanudziłabym się z tą mamą....a w poniedziałek misiowy tato kupił łańcuch i lampki na misiowe drzewko no i w końcu mogę go nazwać "misiową choinką";o)


 ***
  Kochani Misiowi Przyjaciele!

Z okazji zbliżających się Świąt pragnę złożyć wszystkim Misiowym Przyjaciołom najserdeczniejsze życzenia, zdrowych, radosnych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnym gronie oraz szczęśliwego Nowego 2014 Roku!!! 


 ***
Pragnę jeszcze raz serdecznie podziękować wszystkim ludziom dobrego serca wspierającym  misiową rehabilitację. Dziękując za pomoc, wsparcie, mikołajkowe prezenty na misiowym koncie .... za 1 % podatku, za wszystkie słowa wsparcia dla misiowej rodzinki.
 DZIĘKUJĘ!

Jesteście Kochani!!!
















***




























czwartek, 19 grudnia 2013

Urodzinki Misiowego Tatusia z wyjazdami w tle...

Za mną dwa wyjazdowe dni- wyjazdowa misiowa środa i wyjazdowy misiowy czwartek, co więcej piątek też będzie "wyjazdowy"...ehh!




***
Środa to Dzień Urodzin Misiowego Taty. Rano zrobiłyśmy Tatusiowi niespodziankę i przywitałyśmy go prezentem i misiowym tortem....ze światełkami!!:o)

Kochany Misiowy Tatusiu!

 Dziękuję za to, że jesteś przy mnie zawsze kiedy Cię potrzebuję, że bawisz się ze mną, kupujesz mi śmieszne zabawki, a jak trzeba to i lekarstwa!.... ale najbardziej za to, że poświęcasz mi każdy moment swojego wolnego czasu- za to wszystko dziękuję! ...i życzę Ci dużo misiowego zdrówka, szczęścia, "pełnego portfela", uśmiechu co dnia oraz wytrwałości dla mnie i misiowej mamy! Wytrwałości do mojego plucia przy misiowym jedzeniu,  wystawiania misiowego jęzorka, zasłaniania się podczas "śluzowania"... i do wielu innych misiowych grymasów, których nie sposób wymienić ...oraz maminych fochów;o)

 



 






 

Kocham Cię Misiowy Tatusiu:*







*
Środa to też dzień odwiedzin misiowej wolontariuszki-cioci Iwonki;o) Od cioci dostałam śliczną mikołajkową owieczkę, która od razu mi przypadła mi do misiowego gustu. Spodobała mi się tak bardzo, że na "dzień dobry" musiałam wytargać ją za jej owieczkowe uszęta, ..hihi! ...a tak w ogóle, to ciocia Iwonka jest super! Razem bawiłyśmy się zabawkami, czytałyśmy książeczki i spacerowałyśmy po misiowym domku. Ciocia dała mi nawet misiowy deserek....i nie bała się, że ją opluję! (jak to mam w swoim misiowym zwyczaju:o) ...normalnie za to powinna dostać order za odwagę- misiową odwagę!
W środowe popołudnie wybrałyśmy się na misiową wycieczkę do cioci Magdy z Krobi. Ciocia była zadowolona z maminych masaży (w 100%:o)) i zaleciła kolejne- tym razem na misiowe rączki (2 razy po 2 h)...Ehh! ...no i zachowawczo co trzeci dzień dalej raz masujemy misiowe nóżki. Jednym słowem co trzy dni będę miała "maraton misiowego masowania"..hihi... 6h masażu w ciągu jednego dnia!!! Czy ja to wytrzymam? Już się boję...brr!!!

 



















***
Czwartek do dzień wyjazdu na misiowe badanie BERA- do szpitala na Przybyszewskiego. Badanie wyszło dobrze- wyszedł mi taki sam niewielki niedosłuch co w poprzednich badaniach, uf...chociaż tyle! Mam tylko 20 db, i 30 db....co oznacza, że słyszę- a to przecież najważniejsze! Misiowi rodzice, w końcu odetchnęli z ulgą:o)

środa, 18 grudnia 2013

Bye, bye misiowe nochale!!! .... i misiowy wpisik "#dorenifera"

Chyba nie uwierzycie- dalej jestem bez misiowych nochali! Hip Hip Huraa!!! 

Mała Misia wymiata:o)

Domyślacie się chyba jakie to święto w misiowym domu:D Nic, tylko się cieszyć! Nic nie uwiera w misiowy nosek i nie ciągnie się za misiową główką.....jest super:o)
No, prawie super, bo misiowa mama mnie dalej masuje, ehh... Mogłaby już sobie dać spokój, prawda?



...ale to jeszcze nie wszystko! Po Nowym Roku zaczniemy ćwiczyć "patteringi"...wtedy to dopiero się zacznie...masakra- "misiowa masakra" w misiowym domku...hihi!
 ...a tak w ogóle to ostatnio się rozgadałam i codziennie "raczę" rodziców swoim misiowym gaworzeniem. Przeszczęśliwi rodzice już chyba zaczynają się przyzwyczajać, że ja "tak mam" i od czasu do czasu-jak mam misiowy humor-potrafię troszkę pogadać....ale co tam! Niech mają i do mego gadania się przyzwyczajają:o) Hihi:o)

 ***
 Zdjęcia "świąteczne", żebyście Kochani Misiowi czytacze poczuli klimat zbliżających się Świąt!

 ***

....i tu jeszcze mały misiowy wpisik, "#dorenifera":

U Mikołaja na koncie same zera...
Więc mam prośbę #dorenifera!
Niewielką, więc twego budżetu nie zrujnuje
A mnie bardzo mocno uraduje.
Ale po kolei…
Jestem Basia, Małą Misią zwana,
A moja historia będzie rymowana!
Po tym jak się urodziłam
Dużo czasu w szpitalu spędziłam.
Codziennie  ćwiczyć musiałam,
Gimnastyki zażywałam.
Gdy w końcu do domu trafiłam,
Tu dalej ćwiczyłam   ….co nawet (o dziwo!)  polubiłam :o)
Bo wierzę w cuda,
Że wyzdrowieć mi się uda!
I miło by było wiedzieć, że w te Święta
 Ktoś tak milusi o mnie pamięta!
Poprzednie przecież w szpitalu spędziłam
I prezencików nie uświadczyłam…
A o co proszę?...
Gdy byłam bardzo mała
Misiowa mama na twardym biurku mną wywijała
 …Znaczy ćwiczyła, bym zdrowa była
I chodzić szybko się nauczyła. 
Teraz mam już 15 miesięcy,
Lecz mama w dalszym ciągu mnie męczy.
Wciąż trwają te misiowe wygibasy
A ja mam od tego ciągle zakwasy!
Kochany Refcio, Kudłaczu miły
Ja dużo nie chcę, …ot troszkę siły!
Żeby me nóżki się nieco wzmocniły
I samej chodzić mi pozwoliły
…Jeszcze mam tylko jedno marzenie
I Ciebie proszę o jego spełnienie
  Stół do masażu…taki nowiutki
Dla pupci mojej będzie milutki
Żadne biurkowe drewniane blaty
Nie będą wchodzić w misiowe gnaty,
..Gnaty?... gnaciki chciałam napisać..
I misiowym zdjęciem się podpisać…

(rymowała w Imieniu Małej Misi- Misiowa Mama:o)








Gdyby Ci jakieś drobne zostały

Możesz dorzucić prezencik mały
....Misę rehabilitacyjną- tą już wypróbowałam!
Lecz misiowej cioci oddać musiałam...