niedziela, 30 marca 2014

Misiowe odwiedziny w Starym ZOO

Weekend to czas odpoczynku od misiowych ćwiczeń. To czas spacerów, zabaw z misowym tatusiem i od niedawna czas misiowej rehabilitacji w wodzie. Jednak ten weekend różnił się od poprzednich. W sobotę, wyjątkowo zamiast do Parku Sołackiego wybrałam się z misiowymi rodzicami do pobliskiego ZOO, tak, dokładnie...do ZOO! Starego ZOO w Poznaniu. Korzystając z pięknej słonecznej pogody udało się nam zwiedzić całe ZOO, oraz nowo wybudowany Pawilon Płazów i Gadów. Było naprawdę super!!! W nowo otwartym pawilonie najbardziej podobały mi się pływające kolorowe rybki i bujna roślinność nadająca całej konstrukcji oryginalnego wyglądu. 









Będąc w centrum Poznania, czułam się jakbym w niezwykły sposób przeniosła się do serca dzikiej dżungli...Naprawdę, było super!!! W pawilonie było tak ciepło, że razem z rodzicami musieliśmy pościągać misiowe kurtki...uff, ale tam było gorrąco:o)


















 Coś mi się wydaje, ze to nie będzie ostatnia nasza wycieczka w misiowym ZOO. Zwłaszcza, że znajduje się naprawdę niedaleko misiowego domku. Już się nie mogę doczekać kolejnych odwiedzin!
W ZOO oprócz najróżniejszych płazów, gadów i rybek oglądałam różne udomowione zwierzęta, konie, owce, kozy, krzeczące, kolorowe papugi oraz skaczące po klatkach małpki.
















Misiowy tato wziął mnie nawet "na głowę" i z wysokości mogłam oglądać wszystkie zwierzęta.


Ehh, będę tęsknić za misiowym ZOO... Chcę do ZOO...jeszcze raz!!!
***
Niedziela to dzień spacerów i misiowej rehabilitacji w wodzie. 
W południe wybrałam się z misiową mamą na spacer do Parku Sołackiego, a po południu  pojechałam z misiowymi rodzicami na misiową rehabilitacje w wodzie. Tym razem do wody weszła ze mną misiowa mama,a tato stał na brzegu i dopingował mnie misiowymi uśmiechami. O dziwo i tym razem w ogóle nie płakałam, pomimo iż w basenie kapały się inne dzieci. Pomimo krzyków i chlapania wody byłam bardzo dzielna. Oj tam, po prostu polubiłam misiowe wyjazdy na basen. Dziś bez oporów energicznie ruszałam nóżkami, jakbym chciała płynąć misiową żabką. Ha!...kto wie, może zanim nauczę się pełzać i czworakować, najpierw nauczę się pływać!!! Hihi, ale by było śmiesznie:o) W każdym razie trzymajcie za mnie misiowe kciuki!!!

sobota, 29 marca 2014

Pionizator, czyli misiowa niespodzianka na zakończenie pracowiego tygodnia

Ćwiczymy, ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy. Dużo, bo 4h dziennie!!! Znowu:o( Ehh, a jak nie ćwiczymy to masujemy i słuchamy misiowych książeczek. Co dzień tak w kółko, no... prawie co dzień.
...Weźmy na przykład wtorek, we wtorek wydarzyło się coś niebywałego. Coś nowego i nadzwyczaj zaskakującego dla mamy i misiowej rehabilitantki. Podczas ćwiczeń "misiowych pompek", zaczęłam podciągać pod siebie nóżki i  przyjmować pozycję czworaczą...sama!!! ...Aaa!!! No ...może taką "naciąganą" pozycję czworaczą, ale jednak! Najważniejsze, że "coś drgnęło" i ruszyło do przodu.
Po prostu znudziło mi się ciągłe leżenie i siedzenie, no i chciałabym spróbować czegoś nowego. SUPER!!! Robię "małe misiowe postępy". Zobaczycie, jeszcze troszkę i sama będę sunąć po misiowej podłodze, a jak! Innej opcji nie ma:o)
***

Przez ostatnie dni misiowa mama wymyśla mi różne zabawy sensoryczne. Kilka dni temu zamówiła książeczki sensoryczne o różnej fakturze, które bardzo przypadły mi do misiowego gustu.




 
















 
***
Tak w ogóle, to Wy nie wiecie najważniejszego! Od piątku mamy w domku misiowy pionizator!!! Aaaa!!! Teraz w końcu będę mogła być bezpiecznie pionizowana. Ha, SUPER!!! No i dodatkowo będę mogła używać go jako misiowe krzesełko. Hihi, Małe Misie lubią być pionizowane:o) Zresztą, sami zobaczcie:
















niedziela, 23 marca 2014

Wizyta u logopedy z misiowym basenem w tle

Zanim się obejrzałam, skończył się misiowy weekend i misiowe wolne od ćwiczeń. Ehh... szkoda:( Jutro znowu zaczynamy ćwiczyć pełną parą i już się boję misiowych zakwasów. Po ostatnich dwóch dniach nowych ćwiczeń misiowa mama miała takie zakwasy, że z trudem się poruszała... a co ja mam powiedzieć? Ponad 4 h ćwiczeń robi swoje, ale co tam, damy radę?... Tak! Damy radę!
***
Piątek to dzień misiowych spacerów i wizyty u misiowej logopedki. Pani doktor bardzo się ucieszyła z misiowego gaworzenia. Zaleciła czytanie i słuchanie nowych książeczek z Metody Krakowskiej oraz kontynuowanie zabaw logopedycznych. Ehh... kiedy ja na to wszystko znajdę czas?
 ***
W sobotni poranek misiowa mama uruchomiła wyobraźnię i zrobiła mi z gąbki po klinie "zabawkę sensoryczną". Ho ho, takiej zabawki to ja jeszcze nie miałam! Trzeba wszystko na niej wypróbować, tylko za co najpierw mam się wziąć?





Sobota to też dzień misiowej rehabilitacji w wodzie, czyli wizyta na basenie. Tak jak obiecałam tydzień temu- tym razem byłam bardzo, ale to bardzo grzeczna. W ogóle nie płakałam, wręcz przeciwnie! Śmiałam się i uśmiechałam, ...nawet gaworzyłam do misiowego taty. No tak, już wiadomo dlaczego tydzień temu płakałam. W zeszły weekend w wodzie była ze mną misiowa mama, a teraz misiowy tato... Kochany misiowy tato:* 















***
Niedziela upłynęła mi na leżeniu na misiowym brzuszku i zabawach z misiowym tatą.



 Gdyby nie zabawka sensoryczna i misiowy tato zanudziłabym się dzisiaj na dobre! Mama cały dzień spędziła w kuchni, najpierw coś gotowała, potem sprzątała, potem odgrzewała, potem piekła...i tak w kółko. Ehh, ta mama!!! Na szczęście był misiowy tato i w końcu mogłam się z nim porządnie wybawić...no i poprzytulać. Kochany misiowy tato!!!

czwartek, 20 marca 2014

Misiowe odwiedziny w poradni metabolicznej

Początek tygodnia rozpoczął się dla mnie jak zwykle bardzo pracowicie. Każdy poniedziałek, to powrót do misiowych ćwiczeń. Jak co dzień rano odwiedziła mnie ciocia Monika. W południe przyjechała do mnie ciocia Iwona-misiowa wolontariuszka, a po południu ćwiczyłam z ciocią Kasią. W między czasie odwiedziła mnie jeszcze pielęgniarka z hospicjum. Oh!... dawno już nie było tylu ludzi w misiowym domku:o) Mała Misia lubi misiowe odwiedzinki:o)
***
Wtorek to ostatni dzień ćwiczeń "starym programem" ułożonym przez ciocię Magdę. Cały dzień byłam grzeczna i z ochotą czytałam misiowe książeczki, kontynuując tym samym misiową naukę Metodą Krakowską.



 ***
W środę pojechaliśmy do misiowej rehabilitantki do Krobii. Kolejny już raz ciocia pochwaliła mnie, za moje "małe-duże" postępy. Zauważyła, że leżąc na brzuszku wysoko unoszę misiową główkę, lepiej wspieram się na przedramionach, no i najważniejsze...poprawiła mi się misiowa kondycja:o) Zasmuciła się tylko tym, że nie chcę się turlać. Oj tam, oj tam! Ciotka, a po co ja mam się turlać jak nie ma takiej potrzeby? Ciotka stwierdziła jednak, że potrzeba jest i to duża!... no i w nowym programie ćwiczeń dostałam dużo misiowych turlanek...i oczywiście bardzo się cieszę z tego powodu;o). Dodatkowo dostałam w "misiowy prezencie": pełzanki, Vojtę, patteringi, misiowe pompki....a i jeszcze misiowe masaże. W sumie 4,5 h misiowych ćwiczeń dziennie- nie wliczając masaży. Co to jest dla Małej Misi, zaprawionej w misiowej rehabilitacji?...phi!?! Pikuś!!! Mały misiowy pikuś;o).... no dobra, może nie tak do końca, ale cóż zrobić?


 Ciocia zaleciła dodatkowo częste zakładanie misiowych ortez, a gdy przyjedzie misiowy pionizator-rozpoczniemy pierwsze próby misiowej pionizacji. ....Aaaa!!! Już się nie mogę doczekać:D Ale będzie fajnie!!!
***
Czwartek to pierwszy dzień ćwiczeń nowym misiowym programem. Okazało się, że "nie taki diabeł straszny jak go malują"...i dałam radę przećwiczyć prawie wszystkie zalecone przez ciocię ćwiczenia. Ha!!! A nie mówiłam:D Mała Misia wymiata!!!:o) 
Przed południem wybraliśmy się z rodzicami do poradni metabolicznej. Pan doktor zbadał mnie, zapoznał się z moją misiową dokumentacją i powiedział, że jest bardzo mało prawdopodobne że mam chorobę metabolicznią. Uff, ...chociaż tyle!!! Powiedział jednak, że aby spać spokojnie i odhaczyć na liście poradni- poradnię metaboliczną, trzeba na jeden dzień pojechać do szpitala na badania. Ehh!!! Szkoda:( Znowu mnie będą kłuli. Jeszcze nie mają dosyć?!? 4,5 miesiaca mnie kłuli i chcą mnie kłuć dalej....?!? Rząd misiowej krwi... misiożercy, ehh!!! Miejmy nadzieję, że już niedługo skończy się to misiowe kłucie i wyjazdy do misiowych poradni. Trzymajcie za to misiowe kciuki:o)