wtorek, 12 czerwca 2018

Misiowy Dzień Dziecka

Kochani Misiowi Przyjaciele!!!

W tym roku Dzień Dziecka z misiowym domku trwał nie jeden dzień -a całe CZTERY dni!!! Pewnie spytacie: "Jak to?? Dlaczego?" 
Już Wam wyjaśniam :O)
*
DZIEŃ PIERWSZY
*
30go maja Maltańskie Przedszkole Specjalne zorganizowało wszystkim swoim podopiecznym-czyli również i mnie :D
- Dzień Dziecka w Parku Decjusza.
Pomimo tego, iż rano niezbyt się wyspałam i generalnie od samego rana cały czas byłam na "NIE", za namową misiowej mamy i cioci opiekunki z przedszkola, udało mi się skorzystać z rzeszy atrakcji jakie zafundowało nam przedszkole.
Razem z kolegami i koleżankami z grupy Pandy bawiłam się na "kocu sensorycznym" na którym wysypane było całe mnóstwo ziaren fasoli. Zrobiłam sobie kamuflaż maskujący i wypoczywałam w wojskowym namiocie:



 Siedziałam w wojskowej karetce i na motorze żandarmerii wojskowej.




 ...oraz sprawdzałam stan techniczny broni Jednostki Wojskowej "NIL":










 Było SUPER!!!
:O)
*
DZIEŃ DRUGI
*
31go razem z misiową mamą pojechałam rano na plac zabaw znajdujący się nieopodal Błoni. Po godzinie huśtania na misiowych huśtawkach, misiowa mama zabrała mnie na Krakowski Rynek.



Było SUPER:O)

*
DZIEŃ TRZECI
*
1 go czerwca misiowy tato zawiózł mnie i misiową mamę na plac zabaw gdzie znowu huśtałam się na huśtawkach przez calutką godzinę. Po godzinie huśtania pojechałyśmy na zakupy i zrobiłyśmy sobie krótki spacerek.
Po południu odwiedził mnie wujek Marcin z ciocią Martą . Dostałam od nich dwa śliczne baloniki- latającą Świnkę Peppę oraz literkę "B" jak "Basia" :D 
...o dziwo najbardziej przypadła mi jednak do gustu literka "B".



Z misiowym wujkiem i ciocią było oczywiście SUPER!!!

*
DZIEŃ CZWARTY
*
 2giego czerwca misiowa rodzinka powiększyła się o nowego członka...a raczej członkinię :D
...o 21:55 przyszła na świat moja misiowa siostra- Aleksandra Maria, 55 cm, 3,3 kg :O)

 *

 ***
P.S. Pewnie spytacie się, jak reaguję na swoją siostrę?
Na razie nie jest ona dla mnie partnerką do zabawy, także póki nie wchodzimy sobie w drogę będziemy żyć w zgodzie:P
Reaguję na nią dość obojętnie, bez większego entuzjazmu- ale gdy zapłacze (zwłaszcza w nocy) zdarza mi się już ją przedrzeźniać- i też robię "Łee"tylko z uśmiechem na twarzy. Jestem też mistrzem pokazywania "jak Ola ssie cyca misiowej mamy". 
Generalnie, jest wesoło :P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz