wtorek, 6 maja 2014

"Ma-Mama"... czyli "Ma"-jówka w misiowym domku

Misiowa majówka miała być w tym roku wyjątkowo leniwa- bez wyjazdów, bez spacerów, bez zakupów, jednym słowem szykowałam się na cztery dni leżenia brzuchem do góry, a jak! Niestety, nie ma tak dobrze i pomimo brzydkiej majówkowej pogody misiowi rodzice co dzień wymyślali mi nowe misiowe atrakcje. 
 ***
W środę rano zaskoczyłam rodziców misiowym gadaniem. Przed jedzonkiem, misiowy tato zapytał: "To z kim teraz Basiu będziesz jadła zupkę, z mamą czy z tatą?...I nagle do pokoju weszła misiowa mama, z zupką w ręku- wybór więc był oczywisty: "Ma-mama"-odparłam. Ha!!! Po raz pierwszy, głośno i wyraźnie powiedziałam misiowe "Mama"!!! Aaaa!!! misiowa mama aż podskakiwała z misiowego szczęścia!!! Hihi, ja to jednak umie zrobić niespodziankę misiowym rodzicom;o)
*
Pierwszy dzień misiowej majówki, to też dzień zabaw i spacerów- zabaw na misiowym placu zabaw oraz spacerów po pobliskim parku- Parku Sołackim, a jak! 
Park Sołacki to jedno z najurokliwszych miejsc w Poznaniu, gdzie można odpocząć, pospacerować z misiowymi rodzicami, nakarmić misiowe gołębie i kaczki, a...i dodatkowo pobawić się na placu zabaw. Słowem Park Sołacki ma wszystko co pozwala na nadanie mu zaszczytnego miana "misiowego parku"- ulubionego parku Małej Misi:o)
 Na majówkowym spacerze  towarzyszyli mi oczywiście misiowi rodzice. Jak zwykle karmiliśmy misiowe kaczki i gołębie, jechaliśmy na misiowym koniku, huśtaliśmy się na misiowych huśtawkach...było SUPER!!! Ahh, jak ja lubię gdy jesteśmy wszyscy w komplecie-cała misiowa rodzinka ... oby więcej takich misiowych popołudni!!!



 





Dzięki pięknej, słonecznej pogodzie miałam wyjątkowy dobry humor i z pomocą misiowej mamy i misiowego taty korzystałam ze wszystkich atrakcji misiowego placu zabaw:o)


 








 


***
Piątek to jeden, ... jedyny dzień "totalnego misiowego lenistwa"-czyli dzień długich popołudniowych drzemek, ahh!! Trzeba kiedyś w końcu odpocząć i nadrobić nieprzespane noce i poranne wstawanie o 5 rano, prawda?
***
Kolejne weekendowe popołudnia spędziłam na misiowych wyjazdach, to tu- tam:o) W sobotę misiowy tato-ku wielkiej uciesze misiowej mamy- zabrał nas na pyszny misiowy obiadek. Mniam!!! A w niedzielne popołudnie pojechałam z rodzicami... na misiowe zakupy, po których tato powiedział że jest ze mnie "Droga misiowa córeczka". Oj tam , oj tam!  Aż taka "droga" to ja chyba nie jestem, prawda? Kochany misiowy tato, dziękuję za nowe misiowe bodziaki, zabawki i śliczną misiową lampkę!!!
:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz