niedziela, 2 sierpnia 2015

Misiowe miejskie wakacje...czyli odwiedziny misiowej cioci i Babci

Ojej... zanim się zorientowałam minęły już prawie dwa miesiące od opublikowania ostatniego postu!!!
To prawie nie możliwe?!

Nie wiem jak misiowa mama mogła do tego dopuścić!! Ehh, no tak!!! Wszystkiemu winna jest misiowa mama:o)
Hmm...może jednak nie do końca. To chyba to wszystko przez te wakacje... Misiowe Wakacje:o)
***
Pewnie zastanawiacie się jak idzie mi misiowa rehabilitacja? Misiowa rehabilitacja idzie... całkiem dobrze i nawet nie tylko misiowa rehabilitacja:o)
Idę także JA!!!
Mała Misia!!!!

No, może nie sama...ale z pomocą misiowych rodziców:D
Jednym słowem CUDA...CUDA się dzieją nad Wartą;o)
Z dnia na dzień robię coraz większe misiowe postępy:
Podnieść się z leżenia do pozycji czworaczej?...Łatwizna!!! 


Pobębnić w misowy bębenek? ...Łatwizna!!!


Pokręcić się na pupie w kółko?...Łatwizna!!!


Przejść pod krzesłem?...Łatwizna!!!


Jednym słowem Małą Misia znowu wymiata!!!
:o)
 Przez ostatnie dwa tygodnie nie robiłam nic innego tylko odwiedzałam misiowych specjalistów: ortopedę, neurologa, rehabilitanta i misiową pediatrę.
Misiowy ortopeda zadowolony był z efektów rehabilitacji, zalecił jednak wymianę misiowych ortez na większe (urosłą mi misiowa nóżka i w najbliższym czasie czeka mnie znowu wyprawa do Łodzi po misiowe ortezy).
Misiowa doktor neurolog- po ujemnych wynikach mikromacierzy (nie wskazujących na żadne mutacje) jakie otrzymaliśmy od misiowej genetyk, skierowała nas do poradni chorób mięśni.
Misiowa pediatra zrobiła mi ostatnie misiowe szczepienia...i teraz mam wolne od szczepiań na prawie 3 lata..huraa!!!
Misowa rehabilitantka była bardzo zadowolona z misiowych postępów i zaleciła ćwiczenie zmiany pozycji ciała (z raczków do stania), naukę misiowego chodzenia, ćwiczenie misiowej równowagi i częste pionizowanie. Na noc- i w ciągu dnia- dalej mam mieć zakładaną szynę Dobbs'a, chociaż ostatnio strasznie się buntuję i nie daję w nocy spać misiowym rodzicom. No ale kto by się nie buntował mając skrępowane dwie nogi ze sobą i nie mogąc zmienić w nocy misiowej pozycji!!??

***
A jak mijają mi misiowe wakacje?
W tym roku postanowiłam pokazać wszystkim wyjeżdżającym na morze, w góry...czy nawet za granicę, że można spędzić fajnie wakacje w mieście, nie wydając za dużo "bejmów" (w poznańskiej gwarze- "pieniędzy").
I tak, przy okazji odwiedzin misiowej Babci z Huty i cioci Karolinki, co weekend-razem z misiowymi rodzicami- robiliśmy sobie małe misiowe wycieczki. Poniżej możecie oglądnąć całkiem pokaźną misiową fototrelację.

W tym roku Małą Misia próbowała dosłownie wszystkiego!!!

Rozmów z surkatką w Starym Zoo:
Co ci mam powiedzieć, trzeba było szybciej uciekać...

Jazdy na karuzeli:

...kiedy to w końcu się przestanie kręcić!?
Huśtania:  

Spacerów z misiową Babcią: 



 
Jazdy poznańską Maltanką:  

Hehe..nie macie takiej, co??














Jazdy mini-pociągiem:
 

Jazdy Flinston'owskim autem z epoki kamienia łupanego: 

ABSu tu chyba nie ma...
Jazdy na barana: 

 

Jazdy w tramwaju bez trzymanki...

 

...a nawet kawy w tramwaju w Cafe Bimba ("bimba" to poznański "tramwaj")!!! 
No, może nie kawy- kawę wypiła misiowa mama;o)

Gdzie oni mnie zabrali...

..jak można pić kawę!!! Ble...
 ...no i przede wszystkim próbowała poznańskich rogali z Rogalowego Muzeum Poznania, gdzie podszkoliłam się z poznańskiej gwary, a ciocia Karolinka została mianowana na "Pomocnice poznańskiego cukiernika".
 
No i wielu innych misiowych rzeczy...
 
Biedny misiu...

Cześć przystojniaku...
Odwiedziłam też komnaty na rogalińskim zamku:

  
 ...i  słynne Rogalińskie Dęby- niestety już tylko dwa:o(

 

***
...a na koniec- specjalnie dla wujka Karola z Krakowa- mam misiową niespodziankę.
Specjalny pokaz w stylu Beyonce:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz