piątek, 6 listopada 2015

Tydzień misiowego wolnego

Ostatnie tygodnie upływają nam na nauce misiowego chodzenia oraz ćwiczeniu zmiany pozycji ciała z klęczenia do stania. Na razie-jak mówi misiowa mama- "szału nie ma", ale z dnia na dzień, małymi kroczkami robię coraz większe misiowe postępy. No bo umówmy się, nie od razu Kraków zbudowano...


*** 
Ostatnio w misiowym domku pojawiły się nowe misiowe buciki ortopedyczne- łuski dynamiczne AFO z firmy Vigo, zabezpieczające misiowe nóżki przed wracaniem do pozycji końsko-szpotawej.

Mamy nadzieję, iż już niedługo-po drobnych poprawkach -znajdą się na misiowych nóżkach.

***
W wolnym czasie słucham z ciocią Anią książeczki z Metody Krakowskiej oraz ćwiczę komunikacje alternatywną z misiowymi rodzicami. Komunikacja alternatywna ma wspomóc misiową komunikacje i zabezpieczyć przed sytuacją, kiedy nie będę mogła się porozumieć z misowymi rodzicami. ...a oto misiowe obrazki którymi posługujemy się w misiowym domku:




Misiowe obrazki to taki "mix"- połączenie PCS-ów używanych w misiowym przedszkolu z Makatonem, na którym szkoleniu byłą misiowa mama i już niedługo wybiera się misiowy tato.
O dziwo, największą popularnością cieszy się obrazek z bananem, który pobił Peppę i (ku ogromnemu zaskoczeniu misiowych rodziców) pobił nawet misiowego serniczka!!!

Chyba przez to, iż obrazek z bananem jest najbardziej charakterystyczny i ma bardzo "wyrazisty"kolor. No i przez to, iż potrafię reagować na słowa : "Chcesz Peppę?" oraz "Chcesz serniczka?", na które zawsze kiwam głową na "Tak"...to co, mam jeszcze jakieś karteczki łapać dla potwierdzenie?? Chyba daję jasny komunikat... Prawda??
***
Na ostatniej wizycie misiowa rehabilitantka była tak zachwycona misiowymi postępami, iż pozwoliła rodzicom na zrobienie tygodnia wolnego od misiowych ćwiczeń...Huraa!!! Cały tydzień wolnego od misiowych ćwiczeń!!! 

Misiowe wolne wykorzystaliśmy na misiowe spacery.



... huśtanie na misiowym placu zabaw...






 ...oraz rozwijanie moich ukrytych talentów:
Uwaga...nadciąga misiowy Apacz !!!
Mamo, nie kryj się za mną! I tak wszyscy wiedzą, że to Twoje dzieła!!!

Trzeba było użyć więcej czerwonej farby...

...Van Gogh'a też za życia nie doceniali.

60 mln dolarów za obraz...hmm.. Tato, rozmyśliłam się. Już nie chcę zostać hollywood'zką aktorką... zostanę artystką!
 ***
Tydzień misiowego obijania minął mi jednak  bardzo szybko. Oczywiście nie obijałam się cały czas...czytałam i słuchała misiowe książeczki z Metody Krakowskiej, ćwiczyłam z rodzicami komunikacje alternatywną oraz integracje sensoryczną z ciocią Anią. Ćwiczyłam też zmianę pozycji, misiową równowagę, stałam w pionizatorze oraz miałam misiowe masaże. Właśnie tak wygląda "wolne" od ćwiczeń w rozumieniu misiowej mamy. Ehh...ta mama! Gdyby nie misiowy tata, jeszcze więcej miałabym misiowych ćwiczeń. Na szczęście Kochany Misiowy Tato wybawił mnie z opresji mówiąc misiowej mamie: "Jak wolne, to wolne!"...i misiowa mama nie miała już nic do powiedzenia.

Kochany Misiowy Tato:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz