niedziela, 16 kwietnia 2017

Zagipsowana Mała Misia

Ostatni tydzień spędziłam w misiowym domku-nie licząc wycieczki do kościoła i misiowej rehabilitantki. Niestety, przez większą część tygodnia pogoda nie zachęcała do misiowych spacerów.
Poniedziałek był jedynym słonecznym, choć wietrznym dniem. Oczywiście misiowa mama nie mogła "zmarnować" takiego dnia na siedzenie w domu i wybrał się ze mną na misiowy spacer. 
 *
Ku ogromnemu zdziwieniu misowej mamy okazało się, że niedaleko misiowego domku jest plac zabaw z huśtawką, na której mogą się huśtać Zagipsowane Małe Misie :O)


***
Kolejne dni spędziłam na oglądaniu bajek oraz czytaniu książeczek z misiowymi rodzicami. Ostatnio, zaraz po Peppie, ulubioną misiową bajką jest Kubuś Puchatek.

Dodatkowo, w wolnym czasie rozwijam swoje taneczne umiejętności . Tak, dobrze czytacie- TANECZNE. Małe Misie nawet w gipsach potrafią tańcować ;o)


***
 Czwartek, to dzień odwiedzin u misiowej rehabilitantki- cioci Magdy. Po badaniu, ciocia stwierdziła, że operacja się UDAŁA (sądząc po mojej kondycji, kręgosłupie, napięciu mięśni oraz po ułożeniu nóg i stóp w misiowych gipsach). Po przeczytaniu długiego opisu operacji rehabilitantka stwierdziła, że operacja rzeczywiście była skomplikowana i  Prof. Napiontek zrobił swoje.

***
W Wielką Sobotę, pomimo deszczu wybrałam się z rodzicami do kościoła aby poświęć koszyczek wielkanocny. Misiowej mamie udało się naciągnąć dresy na misiowe gipsy- i zostałam  przez rodziców okrzyknięta "misiową dresiarą" :O)

Ciekawe, czy jest coś dla mnie w misiowym koszyczku...

...oo...to wygląda interesująco...

Chyba jednak zostanę przy jajkach-przynajmniej Wiem co jem :O)

No nie...nabrali mnie! Wszystkie jaja drewniane!!! A gdzie czekolada?!
***
Wielkanoc spędzam z rodzicami w Poznaniu w misiowym domku- wcinając wielkanocne dobrocie i oglądając wielkanocne pisanki.


:O)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz