niedziela, 7 lutego 2016

Misiowy pech

Słońce za oknem, 8 stopni ciepła, piękna pogoda a Mała Misia siedzi w domu. Jeszcze wczoraj spacerowała z rodzicami po Parku nad Wartą, huśtała się na huśtawkach i ćwiczyła misiowe chodzenie...




...a dzisiaj ze spuszczoną głową raczkuje po misiowej podłodze i z nudów przewraca misiowe lusta:



Czyżby misiowym rodzicom  nie chciało się wyjść z misiowego domu? 
Nic podobnego! Mała misia jest znowu chora i choć bardzo chcieliby...po prostu nie mogą. 
Tak, to prawda. Niestety znowu jestem chora, choć może "chora" to za dużo powiedziane...znowu mam zapalenie spojówek i muszę kilka dni spędzić w misiowym domku. Dwa dni nie mogę też chodzić do misiowego przedszkola. Ehh...akurat teraz, kiedy są ostatki :O( No i znowu ominą mnie misiowe zabawy, bale i przebieranki...ehh... Ja to mam pecha, misiowego ...ale jednak PECHA :o(
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Będę mogła w końcu się wyspać i pochodzić dłużej w misiowej piżamie. Będę mogła się też pobawić w zabawy sensoryczne z ciocią Anią. Generalnie mam nadzieję, że nie będę się nudzić. Misiowa mama obiecała mi również, że sami w domku urządzimy misiowe ostatki, także trzymam ją za słowo- misiowe oczywiście:O)
***
Ostatnie dni spędziliśmy na nauce misiowego picia z kubeczka i muszę Wam powiedzieć nowinę...Mała Misia zaczęła pić ...pić z misiowego kubeczka. Ha!!! Trala, piję i ja! To nic, że tylko "Smoothe" z Lidla...to nic to, że trochę wypluwam, to nic, że czasem mi nie do końca wychodzi... najważniejsze że piję.
Jeszcze trzy lata temu wyglądałam tak:
... a teraz PIJĘ... PIJĘ z misiowego KUBECZKA !!!
:O)

***
Co jeszcze słychać u Małej Misi? 
Ćwiczymy, ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy, a jak nie ćwiczymy to masujemy i czytamy książeczki z Metody Krakowskiej.... a już niedługo Małą Misie czeka długa podróż... 
...a gdzie i do kogo -tego wszystkiego dowiecie się w kolejnym poście :O)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz