wtorek, 8 kwietnia 2014

"Prawdziwa Misiowa Wiosna"

Ostatni weekend upłynął misiowej rodzince pod hasłem "czasem trzeba", a ściślej "czasem trzeba odpocząć i nigdzie nie jeździć". Poprzedni weekend upłynął nam na misiowych wyjazdach i nawet nie zauważyliśmy, kiedy zaczął się kolejny tydzień misiowych ćwiczeń. W ten weekend misiowi rodzice powiedzieli- koniec! I całe dwa dni spędziliśmy w misiowym domku, no ...prawie. W niedzielę wybrałam się z misiowymi rodzicami na spacer do parku, a po południu bawiłam się w zabawy sensoryczne wymyślone przez misiową mamę- bujanie się na bujaku przed misiowym lustrem i "kąpanie" w misiowych piłeczkach.









Aaaa...nie zgadniecie z kim spałam w misiowy weekend, podpowiem Wam- nie była to mama... a misiowy tato!! Tak, właśnie. Całe dwa dni spał ze mną misiowy tato, a misiowa mama w końcu mogła się porządnie wyspać. Oczywiście zafundowałam tacie w nocy nie lada atrakcje, takie jak "nocne robienie misiowej kupki" czy "pobudka o 6 rano", pomimo tego w ogóle się na mnie nie złościł i bawił się ze mną cały misiowy weekend. 
Kochany misiowy tato!!!
***
Poniedziałek, to dzień wyjazdu do misiowej rehabilitantki do Krobii i dzień wolnego od misiowych ćwiczeń. Każdy wyjazd do Pani Magdy, to też dzień "ładowania misiowych baterii" pozytywną energią.
Pani Magda bardzo ucieszyła się z moich "małych-dużych" postępów. Pochwaliła mnie za 100% realizację misiowego programu ćwiczeń. Powiedziała, że zwiększyła mi się ruchomość w nadgarstkach i już po weekendzie majowym zaczniemy ćwiczyć misiowe czworaki. Super!!! W końcu zaczniemy ćwiczyć coś nowego!...ale póki co "idziemy" jeszcze starym tokiem ćwiczeń- czyli pozostajemy przy "pełzankach" i misiowych "turlankach".


***
Dzisiaj do Poznania zawitała "Wiosna"...wiosna z pięknym misiowym słoneczkiem, z temperaturą 25 stopni, z pogodą zmieniającą się w mgnieniu oka, z pierwszą misiową burzą,  po prostu:
Prawdziwa Misiowa Wiosna!!!
W tak pięknym dniu nie mogłam zostać w misiowym domku i w przerwie między ćwiczeniami udało mi się na chwile "wyrwać"... "wyrwać się" na spacer do pobliskiego Parku Sołackiego. Jak co dzień nakarmiłam kaczki i oglądałam wygrzewające się w słońcu misiowe gołębie. 


Dzisiaj wyjątkowo misiowa mama zabrała mnie troszkę dalej do parku- na plac zabaw, gdzie huśtałam się na misiowej huśtawce i jechałam na misiowym koniku... ale było fajnie!!! Mam nadzieję, że to nie ostatnie moje odwiedziny w tym miejscu:o)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz