sobota, 10 sierpnia 2013

Misiowy sprzeciw

W końcu sobota!...mój ulubiony dzień tygodnia, kiedy misiowy tata cały dzień jest ze mną w domku:)
Dziś rano rodzicom udało się pobrać misiowy mocz do badań, po czym tata zawiózł go do misiowego laboratorium. Badanie wyszło nie najgorzej, ale też nie idealnie...ehh...pewnie znowu trzeba będzie powtórzyć:o]
Przed południem rodzice wymyślili sobie, że pojedziemy na misiowe zakupy. Ja niestety nie miałam nawet najmniejszej ochoty na to, by ruszać się gdziekolwiek z misiowego mieszkanka- co zakomunikowałam rodzicom, demonstrując swoje niezadowolenie skrzywioną miną. Rodzice jednak zbagatelizowali mój sprzeciw, zapakowali mnie do wózka i zaprowadzili do misiowego samochodu...i wtedy się zaczęło! Rozpłakałam się... tak głośno i z takim rozżaleniem, że rodzice nie mieli innego wyboru jak tylko zabrać mnie z powrotem do domu. W domu dostałam misiowe mleczko i uciełam sobie pół godzinną drzemkę. Po krótkiej drzemce humor mi się poprawił i wszystko było już dobrze:) 






Dziś prawie cały dzień nie spałam. Ćwiczyłam z mamą i bawiłam się z misiowym tatem. Tata zrobił mi antycelulutiowy masaż...nie śmiejcie się, na prawdę- antycelulitowy! Ten masaż ostatnio zaprezentowała nam misiowa rehabilitantka-ciocia Jola. Muszę powiedzieć, że nawet przypadł mi on do gustu;o)
Po południu dostałam od taty kawałek misiowego jabłuszka do pociumania... ale mi zasmakowało! Zaczęłam wydobywać z siebie różne odgłosy- "ag", "gr" ... i podskakiwać na rękach u misiowego taty...hihi, ale było śmiesznie:D


... a przy karmieniu łyżeczką, po zastosowaniu sposobu misiowej mamy, zjadłam prawie cały misiowy słoiczek!




Wieczorem, po kąpiel i kaszce, pogorszyła mi się saturacja i tatuś musiał założyć mi misiowe nochale. Dziś rodzice zrobili mi małego psikusa i położyli mnie tak "jak Bóg przykazał", czyli....do misiowego łóżeczka (ostatnio cały czas spałam na misiowej kanapie). Ta zamiana łóżek oczywiście bardzo mi się nie spodobała i wieczorem w ogóle nie chciałam spać ...zasnęłam dopiero przed 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz