poniedziałek, 23 września 2013

Piknik w Gosieńki, czyli misiowy wypad za miasto.

Sobotni poranek spędziłam na zabawach z misiowym tatą i babcią. Po ćwiczeniach, Vojcie i misiowym mleczku, w końcu mogłam się pobawić z kochanym tatusiem!
Przedpołudniem odwiedziła mnie misiowa rehabilitantka-ciocia Kasia. Przyniosła wielką "zieloną misę rehabiltacyjną", która całkiem przypadła mi do misiowego gustu. Po południu (pomimo pięknej pogody za oknem!) postanowiłam w końcu porządnie się wyspać i urządziłam sobie długą misiową drzemkę.


Moja ulubiona pozycja do snu?..."Z misiowym szczebelkiem!"

Wieczorem udało mi się troszkę pogaworzyć i pobawić z misiowym tatą i babcią. Pomimo iż przespałam całe popołudnie- po kąpieli i misiowej kaszce szybko usnęłam....i tylko mama wie jakie "misiowe tłuki" wyprawiałam późno w nocy;o)








*
Niedziela była długo oczekiwanym dniem- dniem odwiedzin u Małgosi z Tuchorzy. W końcu poznałam Gosieńkę, o której tak dużo opowiadali mi moi rodzice! Rodzice Małgosi zorganizowali dla Małgosi i niepełnosprawnych dzieci wspaniałą imprezę, na którą zaprosili mnie razem z misiowymi rodzicami.
Po południu, pomimo lekkiego poślizgu, udało się nam dojechać na piknik Małgosi. Okazało się, że moja nowa misiowa koleżanka Małgosia jest przesłodką, bardzo dzielną dziewczynką. Małgosia ma wspaniała rodzinę, której należą się brawa za pomoc w przygotowaniu tak dużego przyjęcia! 

*
Brawa dla rodziców Gosieńki- Ani i Sławka, jej babci, cioć, wujków oraz cioci Ewelinki i wujka Grzegorza- współorganizatorów pikniku!!!
*

Na pikniku było bardzo fajnie:o) Było dużo dzieci i misiowych atrakcji, niestety....na większość z nich byłam jeszcze za mała, a szkoda... Nie przeszkodziło mi to jednak w dobrej zabawie i oglądaniu wszystkiego z perspektywy "ramion misiowej mamy";o)


Na pikniku był nim, fotograf i misiowy kucyk. Można było postrzelać do celu i potańczyć w takt wesołej muzyki.  Po południu przyjechali strażacy, którzy dali pokaz "lania wodą" i "harlejowcy" na błyszczących motorach. Jednym słowem było SUPER- atrakcji co nie miara!!!
Było też pyszne jedzonko-ciasta i pyszności z grilla...mniam;o) Szkoda, że jestem jeszcze za mała na takie pyszności... Widok i zapach pysznego jedzonka zaostrzył mi misiowy apetyt i zaraz po przyjeździe musiałam dostać misiową "flachę", a pod koniec pikniku słodko usnęłam ....
*
Rodzicom Małgosi jeszcze raz chcemy podziękować za zaproszenie i za przemiłe przyjęcie. Mamy nadzieję, że za niedługo znowu się spotkamy!

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz