niedziela, 9 lutego 2014

Misiowe Kaczuchy... "Lubię to"

Ostatnie kilka dni upłynęły na turlaniu, Vojcie i misiowym gadaniu, albo raczej.... śpiewaniu! Tak, dobrze przeczytaliście- śpiewaniu! Prawie codziennie podczas misiowych turlanek śpiewałam mamie misiowe piosenki. Całe dnie nic nie mówiłam, ale jak przychodziło do misiowego turlania to zaczynałam śpiewać misiowe przeboje: "dadada" "lalala", "jajaj", "dziadziadzia".... Moje misiowe hity! Hihi:o)




***

W piątek odwiedziliśmy ciocię Magdę z Krobi. Ciocia zaleciła nam dodatkowe misiowe ćwiczenia - "pełzanki" (oprócz nich dalej będziemy się turlać). Ehh, nie popuści mi ciotka tego turlania! Mam się turlać i tyle! Uparciucha z niej jest, prawie taka sama jak ze mnie;) Co do pełzania to nie mam siły tego komentować... Codziennie będę pełzać prawie dwie godziny! No i do tego jeszcze godzinka turlania!.. No, prawie godzinę:o) Brr!! Już się boję! Ratunku...aaa! 
Oczywiście, będąc u cioci musiałam "przećwiczyć" misiowe turlanki. Nie obyło się bez krzyków i misiowego płaczu, ale ostatecznie...dałem radę! ...no bo w końcu jestem dzielną Małą Misią:o)



***
Sobota to dzień odwiedzin nowej misiowej rehabilitantki. Przed południem poznam swoją nową misiową ciocię rehabilitantkę- Monikę, która będzie przychodzić pomagać mamie w misiowych ćwiczeniach... i nie tylko:) Tak, właśnie- od poniedziałku będzie mnie odwiedzać nowa misiowa ciocia...i żeby tylko jedna ciocia! Nie, nie jedna, a aż dwie! Dwie misiowe ciocie! Ale fajnie:o)
Po południu, po jedzonku i misiowej drzemce wybrałam się z rodzicami na krótki misiowy spacer. Pewnie nie zaskoczy Was fakt, iż na popołudniową wycieczkę tradycyjnie już wybraliśmy pobliski Park Sołacki. Tam w końcu mogłam się nacieszyć widokiem moich ulubionych, tak dawno nie widzianych kaczek. Hip-hip...huraa! 
 *
Misiowe Kaczuchy... "Lubię to"! :O)















***
Niedziela to dzień misiowych zmian. Po pierwsze- dzisiaj rodzice zrobili mi małe misiowe przemeblowanie, by w moim pokoju mogły zmieścić się dwa materace do moich misiowych ćwiczeń. No bo przecież od poniedziałku zaczynamy ostro ćwiczyć! Czy damy radę?...tak damy radę!  Nie ma innej opcji!!!


Druga misiowa zmiana- to "misiowa zamiana". Dziś zamiast misiowej kaszki dostałam na spróbę sztuczne mleko. Niestety misiowa mama ma coraz mniej mleczka w misiowych bimbołkach i chyba będę musiała przerzucić się na mleczny fast-food, czyli "sztuczne mleko", ehh... Ciekawe tylko czy będę je tolerowała? Się okaże! Mam tylko cichą nadzieję, że nie będzie tak źle, bo w smaku jest całkiem dobre i powiem Wam w sekrecie, że nawet mi posmakowało:o)





No tak, i takim oto sposobem mój misiowy śliniak przejdzie do historii... misiowej oczywiście;o)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz