niedziela, 23 marca 2014

Wizyta u logopedy z misiowym basenem w tle

Zanim się obejrzałam, skończył się misiowy weekend i misiowe wolne od ćwiczeń. Ehh... szkoda:( Jutro znowu zaczynamy ćwiczyć pełną parą i już się boję misiowych zakwasów. Po ostatnich dwóch dniach nowych ćwiczeń misiowa mama miała takie zakwasy, że z trudem się poruszała... a co ja mam powiedzieć? Ponad 4 h ćwiczeń robi swoje, ale co tam, damy radę?... Tak! Damy radę!
***
Piątek to dzień misiowych spacerów i wizyty u misiowej logopedki. Pani doktor bardzo się ucieszyła z misiowego gaworzenia. Zaleciła czytanie i słuchanie nowych książeczek z Metody Krakowskiej oraz kontynuowanie zabaw logopedycznych. Ehh... kiedy ja na to wszystko znajdę czas?
 ***
W sobotni poranek misiowa mama uruchomiła wyobraźnię i zrobiła mi z gąbki po klinie "zabawkę sensoryczną". Ho ho, takiej zabawki to ja jeszcze nie miałam! Trzeba wszystko na niej wypróbować, tylko za co najpierw mam się wziąć?





Sobota to też dzień misiowej rehabilitacji w wodzie, czyli wizyta na basenie. Tak jak obiecałam tydzień temu- tym razem byłam bardzo, ale to bardzo grzeczna. W ogóle nie płakałam, wręcz przeciwnie! Śmiałam się i uśmiechałam, ...nawet gaworzyłam do misiowego taty. No tak, już wiadomo dlaczego tydzień temu płakałam. W zeszły weekend w wodzie była ze mną misiowa mama, a teraz misiowy tato... Kochany misiowy tato:* 















***
Niedziela upłynęła mi na leżeniu na misiowym brzuszku i zabawach z misiowym tatą.



 Gdyby nie zabawka sensoryczna i misiowy tato zanudziłabym się dzisiaj na dobre! Mama cały dzień spędziła w kuchni, najpierw coś gotowała, potem sprzątała, potem odgrzewała, potem piekła...i tak w kółko. Ehh, ta mama!!! Na szczęście był misiowy tato i w końcu mogłam się z nim porządnie wybawić...no i poprzytulać. Kochany misiowy tato!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz