czwartek, 20 marca 2014

Misiowe odwiedziny w poradni metabolicznej

Początek tygodnia rozpoczął się dla mnie jak zwykle bardzo pracowicie. Każdy poniedziałek, to powrót do misiowych ćwiczeń. Jak co dzień rano odwiedziła mnie ciocia Monika. W południe przyjechała do mnie ciocia Iwona-misiowa wolontariuszka, a po południu ćwiczyłam z ciocią Kasią. W między czasie odwiedziła mnie jeszcze pielęgniarka z hospicjum. Oh!... dawno już nie było tylu ludzi w misiowym domku:o) Mała Misia lubi misiowe odwiedzinki:o)
***
Wtorek to ostatni dzień ćwiczeń "starym programem" ułożonym przez ciocię Magdę. Cały dzień byłam grzeczna i z ochotą czytałam misiowe książeczki, kontynuując tym samym misiową naukę Metodą Krakowską.



 ***
W środę pojechaliśmy do misiowej rehabilitantki do Krobii. Kolejny już raz ciocia pochwaliła mnie, za moje "małe-duże" postępy. Zauważyła, że leżąc na brzuszku wysoko unoszę misiową główkę, lepiej wspieram się na przedramionach, no i najważniejsze...poprawiła mi się misiowa kondycja:o) Zasmuciła się tylko tym, że nie chcę się turlać. Oj tam, oj tam! Ciotka, a po co ja mam się turlać jak nie ma takiej potrzeby? Ciotka stwierdziła jednak, że potrzeba jest i to duża!... no i w nowym programie ćwiczeń dostałam dużo misiowych turlanek...i oczywiście bardzo się cieszę z tego powodu;o). Dodatkowo dostałam w "misiowy prezencie": pełzanki, Vojtę, patteringi, misiowe pompki....a i jeszcze misiowe masaże. W sumie 4,5 h misiowych ćwiczeń dziennie- nie wliczając masaży. Co to jest dla Małej Misi, zaprawionej w misiowej rehabilitacji?...phi!?! Pikuś!!! Mały misiowy pikuś;o).... no dobra, może nie tak do końca, ale cóż zrobić?


 Ciocia zaleciła dodatkowo częste zakładanie misiowych ortez, a gdy przyjedzie misiowy pionizator-rozpoczniemy pierwsze próby misiowej pionizacji. ....Aaaa!!! Już się nie mogę doczekać:D Ale będzie fajnie!!!
***
Czwartek to pierwszy dzień ćwiczeń nowym misiowym programem. Okazało się, że "nie taki diabeł straszny jak go malują"...i dałam radę przećwiczyć prawie wszystkie zalecone przez ciocię ćwiczenia. Ha!!! A nie mówiłam:D Mała Misia wymiata!!!:o) 
Przed południem wybraliśmy się z rodzicami do poradni metabolicznej. Pan doktor zbadał mnie, zapoznał się z moją misiową dokumentacją i powiedział, że jest bardzo mało prawdopodobne że mam chorobę metabolicznią. Uff, ...chociaż tyle!!! Powiedział jednak, że aby spać spokojnie i odhaczyć na liście poradni- poradnię metaboliczną, trzeba na jeden dzień pojechać do szpitala na badania. Ehh!!! Szkoda:( Znowu mnie będą kłuli. Jeszcze nie mają dosyć?!? 4,5 miesiaca mnie kłuli i chcą mnie kłuć dalej....?!? Rząd misiowej krwi... misiożercy, ehh!!! Miejmy nadzieję, że już niedługo skończy się to misiowe kłucie i wyjazdy do misiowych poradni. Trzymajcie za to misiowe kciuki:o)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz