Jednym słowem nie obijam się i dzień za dniem staram się wykonywać program ćwiczeń zalecony przez misiową rehabilitantkę.
Chciałoby się napisać, że: "Już raczkuję!" Niestety... jeszcze nie;o) Choć z dnia na dzień staję się coraz silniejsza i robię postępy w misiowym staniu.
...i "czytaniu" misiowych książeczek:
*
Przez zmienną misiową pogodę musieliśmy jednak wrócić do misiowych inhalacji.. i tu niespodzianka! Sama zaczęłam trzymać misiowy inhalator i pomagać rodzicom przy inhalacjach.
*
Ostatnio zmieniły się też moje misiowe zwyczaje- bardzo polubiłam "słowo"- albo raczej gest "nie"- czyli kiwanie misiową główką na prawo i lewo. Kiedy na przykład misiowa mama pyta się, czy chcę się napić z misiowego kubeczka?- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama chce mi dać coś nowego do zjedzenia- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama chce mnie ustawić w pionizator- mówię "Nie!" Kiedy misiowa mama mówi, że zaczynamy ćwiczyć- mówię "Nie!" Ha! W końcu mogę wyrazić swoją dezaprobatę co do misiowych ćwiczeń logopedycznych, rehabilitacji, czy nauki jedzenia i picia.
*
W zeszłym tygodniu miałam natomiast nie lada odwiedzinki! Odwiedziła mnie ukochana wolontariuszka- ciocia Iwonka i misiowy wujek -Rafał. Od wujka dostałam śliczną interaktywną pacynkę- tygryska. Prezent oczywiście bardzo mi się spodobał i od dwóch dni nie robię nic innego tylko słucham piosenek śpiewanych przez rozbrykanego tygryska...i sama też brykam przy łóżku jak "misiowy tygrysek"!
...z naciskiem na "misiowy";o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz