środa, 3 lipca 2013

Odwiedziny misiowej cioci i babci...

Poniedziałkowy poranek minął mi na misiowych ćwiczeniach. Misiowa mama nadrabiała ze mną leniwą misiową niedzielę ćwicząc Vojtą, Bobathem i robiąc mi masaże rączek i nóżek.







Przed południem, korzystając z ładnej pogody, wybrałam się z mamą na zakupy i na krótki misiowy spacer. Po południu odwiedziła nas ciocia pediatra z hospicjum. Powiedziała, że osłuchowo wyglądam bardzo dobrze i że widzi u mnie duże misiowe postępy. Po południu przeszłam kolejną próbę ognia i znów dostałam misiową zupkę. Misiowa mama była ciekawa, czy poradzę ze słoiczkiem tak dobrze jak w niedzielę. Okazało się, że poradziłam sobie równie dobrze! Huraa!!! Jestem dzielną małą misią i niestraszna mi żadna zupka!;D Pod koniec, jak przystało na charakterną małą misie, troszkę pomarudziłam i porobiłam "prr"- brudząc przy tym siebie i misiową mamę....a le co tam, najważniejsze że zjadłam cały misiowy słoiczek!
Wieczorkiem nie chciałam spać, bawiłam się i gaworzyłam z misiowym tatą.
***
Wtorek, to tradycyjnie dzień odwiedzin misiowej rehabilitantki. Podczas ćwiczeń miałam całkiem dobry humor. Nie chciałam jednak ćwiczyć na brzuszku- co od razu zamanifestowałam misiowym płaczem. Właśnie dlatego długo gimnastykowałam się z ciocia na misiowej piłce...i było całkiem fajnie.




Po południu, korzystając z przepięknej pogody, wybrałam się z mamą na misiowy spacer do pobliskiego parku. O dziwo, byłam bardzo zainteresowana wszystkim dookoła...oglądałam misiowe chmurki na niebie, obserwowałam bawiące się dzieci, spacerujących ludzi i wesoło merdające ogonkami pieski. Bardzo podobało mi się na misiowym spacerze:o)
Po powrocie do misiowego domku dostałam misiową zupkę i poszłam spać w misiowe kimonko.  Wieczorkiem znowu dałam misiowemu tacie do wiwatu. Tata przyniósł dziś firmową gazetę od siebie z pracy i.....muszę się pochwalić. W taty gazecie, w rubryce "Nasze pociechy"znalazły się trzy misiowe zdjęcia:o) Jednym słowem jestem sławna:o)
***
W środowy poranek przyjechała do nas misiowa babcia z ciocią Karolinką. Jak tylko je zobaczyłam, na mojej twarzy pojawił się misiowy uśmiech- zwłaszcza, że misiowa ciocia założyła na siebie przykuwającą uwagę kolorową bluzkę:o) Dostałam od nich misiową pacynkę- "Ryszarda"....hihi. Muszę powiedzieć, że całkiem mi się spodobał, biorąc pod uwagę fakt, że Rysiek, to.... różowa świnka;o) Przed południem troszkę poćwiczyłam ... i troszkę posiedziałam na rączkach u misiowej babci. Pobawiłam się też z ciocią Karolinką. Po południu mama wystroiła mnie w misiową sukienkę i wybrałyśmy się na misiowy spacer do parku. Dziś, kolejny już dzień, było bardzo, bardzo gorąco- wręcz upalnie! Właśnie dlatego w parku dostałam misiową herbatkę. Po powrocie do domu dostałam resztę  herbatki i misiową zupkę. Już czwarty dzień z rzędu zjadłam cały misiowy słoiczek !!! Misiowi rodzice są bardzo dumni:) Wieczorem nie chciałam spać. Tata zrobił mi misiowe inhalacje i położył mnie na misiowym brzuszku.
Wieczorkiem znów miałam gorszą saturację i misiowy tata musiał założyć mi okropne misiowe nochale:(...ehhh... te okropne misiowe nochale. Misiowy świat byłby piękniejszy bez tych nosków...ehh.. Miejmy nadziej, że jutro będzie lepiej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz