wtorek, 19 listopada 2013

Dzielna Mała Misia

Poniedziałek to dzień wyjazdu na misiowy rezonans. Rodzice oczywiście nie powiedzieli mi nic wcześniej o misiowej wycieczce.
Po porannym mleczku zaczęłam się jednak domyślać- że "coś jest na rzeczy"-gdyż mama wyjątkowo odpuściła mi misiowe masaże i inne ćwiczenia. 
Gdy dojechaliśmy do szpitala wszystko było już jasne....ehh, znowu jakieś misiowe badania! Bardzo mi się to nie spodobało i musiałam zamanifestować swój sprzeciw misiowym płaczem. Na szczęście po jakimś czasie troszkę się uspokoiłam, a przy zakładanie misiowego motylka w ogóle nie płakałam! Rodzice powiedzieli, że jest ze mnie :"Dzielna Mała Misia". Po misiowym podkłuciu mama zaniosła mnie na misiowy rezonans, gdzie zaraz dostałam strzykawką syropek po którym szybko usnęłam. Po misiowym badaniu obudziłam się dopiero późnym wieczorem.... ale sobie pospałam! Teraz pozostaje nam tylko czekać na misiowe wyniki....

***

Wtorek to dzień spaceru z misiową babcią. Dziś rano w końcu przywitała  nas piękna misiowa pogoda i mama wpadła na pomysł by wybrać się na spacer do parku. Zaraz po misiowym mleczku zapakowałyśmy misiowy wózek i razem z misiową babcią wyruszyłyśmy na poszukiwanie misiowych kaczek.

 Gdy dotarłyśmy nad staw w Parku Sołackim okazało się, że czeka tam na nas całe stado wygłodniałych kaczek, gołębi i mew- które zaraz nakarmiłyśmy misiowym chlebkiem.
Po powrocie dostałam misiową zupkę i pooglądałam z babcią misiowe zwierzątka. Całe popołudnie nie spałam, a na dodatek znowu nie miałam ochoty na misiowe ćwiczenia, ehh! Mama powiedziała, że jest że mnie "misiowa buntowniczka" i że chyba będzie musiała zawezwać ciocie Magdę, by poradziła coś na moje Vojtowe sprzeciwy....Nie...tylko nie to! To może się jednak zastanowię i zacznę troszkę ćwiczyć z misiową mamą? Ehh, muszę to chyba przemyśleć... Późnym popołudniem w końcu udało mi się usnąć i spałam ciągiem...do 23! Gdy wstałam dostałam od babci  misiowe mleczko, po którym czekała mnie kąpiel i misiowe inhalacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz