środa, 6 listopada 2013

Urodzinki Misiowej Mamy

Ostatnie dwa dni spędziłam na ćwiczeniach, gadaniu i słuchaniu misiowych książeczek. Tak, ostatnio się troszkę rozgadałam -ku uciesze misiowych rodziców-i na razie nie zapowiada się, abym w najbliższym czasie miało się coś zmienić w tym temacie... Rodzice cali w skowronkach:o) Oczywiście nie gadam cały czas...bez przesady! Za dobrze byłoby misiowym rodzicom- a przyjemności trzeba przecież dawkować:o) Od czasu do czasu włączam kanał "misiowe gadanie" i ....tak sobie "dad-uję" przez 10 minut:D
Niestety dalej jestem na misiowych nochalach, no ale...nie można mieć wszystkiego. Jestem mimo wszystko dobrej myśli i mam nadzieję, że to tylko kwestia misiowego czasu. Wierzę, że już niedługo, któregoś słonecznego dnia znowu obudzę się bez misiowych nochali... Tak, jestem o tym przekonana! Nie ma innej misiowej opcji:o)
*
Wtorek minął tak szybko, że nie nawet nie zauważyłam kiedy... Jak zwykle udało mi się troszkę poćwiczyć i pobawić się w logopedyczne zabawy z misiową mamą. W południe wybrałam się na mini-spacer do pobliskiego sklepu, a po południu dokazywałam misiowym rodzicom. W dzień nie chciałam w ogóle spać i dopiero wieczorem- wykończona misiowymi ćwiczeniami słodko usnęłam...
*
Środa to dzień urodzin misiowej mamy. Mama oczywiście zapomniała, że to "dziś" i dopiero  fb i "wujek google" przypomniały mamie o dzisiejszym święcie...

Uwierzcie, mina misiowej mamy po włączeniu misiowego komputera... bezcenne:o) 
*
Misiowi Przyjaciele!!
 Dziękuję w imieniu mamy za życzenia i słowa wsparcia. Mama bardzo się wzruszyła widząc życzenia i tyle ciepłych słów! ...widząc jak dużo Misiowych Przyjaciół  nas wspiera i śledzi losy misiowej rodzinki:o)
*
Pomimo swojego święta mama nie zwolniła tempa i musiałam zaliczyć "obowiązkowy pakiet misiowych ćwiczeń"...





 Z okazji mamy święta obiecałam sobie, że będę grzeczna...i byłam. Podczas ćwiczeń w ogóle nie płakałam, powiem więcej... byłam wesoła i ładnie się uśmiechałam do misiowej mamy- taki mały misiowy prezent urodzinowy:o)




W południe "pogadałam" z misiową babcią i ciocią Karolinką, po południu- z wujkiem Marcinem, a wieczorem- wykończona misiowymi ćwiczeniami- szybko usnęłam. 
*
Mama dostała dziś od misiowego taty bukiet pięknych misiowych róż... ale się ucieszyła:o) Ma szczęście, że ma takiego misiowego tatę przy sobie...P.S. Też bym chciała takie dostawać jak będę większa:o)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz