Przed południem pojechałam z mamą na zakupy do pobliskiej Stonki i na krótki misiowy spacer. Dziś był kolejny "dobry dzień", kiedy to znowu udało mi się trochę pogaworzyć i kilka razy przekręcić się z pleców na misiowy brzuszek. Rodzice są ze mnie dumni, że tak ładnie daję sobie radę:D Mama mówi, że się nawet "poprawiłam" i (o dziwo!) pomimo upałów, ładniej reaguje na Vojtę...ehh, taka już jestem- jedna Wielka Misiowa Zagadka:o)
Po południu dostałam misiowy słoiczek. Ostatnio bardzo, ale to bardzo słabo idzie mi jedzenie łyżeczką- cały czas pluję jedzonko, robiąc misiowe "prr". Sama nie wiem, czy to przez te upały- czy mi się coś "odwidziało"?...ehh...
***
W środę rano pojechałam z rodzicami na pobranie krwi, by powtórzyć misiowe badania (ostatnio miałam niski poziom żelaza i słabą gazometrię). Tym razem obyło się be krzyku i po dłuższej chwili pani pielęgniarce udało się wydusić z misiowego kciuka odpowiednią ilość misiowej krwi. Pielęgniarka powiedziała, że byłam bardzo dzielna! Po 10 minutach był już wynik misiowej gazometri i powiem tak...jest lepiej niż poprzednio, ale wynik nie zachwyca. Przed południem, były też wyniki morfologii i żelaza ...i na szczęście wszystkie wyniki w normie:D Super!
Po powrocie dostałam misiowe mleczko i szybko zasnęłam. Dziś udało mi się znowu coś pogaworzyć...mówiłam "aba", "pa", "ta", "wa", fa" i "ba". Ładnie ćwiczyłam i słuchałam misiowych książeczek.... i gdyby nie gehenna jaką przeszła dziś mama podczas misiowego karmienia powiedziałabym, że dziś był mój kolejny "dobry dzień" :o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz