sobota, 12 października 2013

Misiowe EEG

Środa to dzień odwiedzin misiowej rehabilitantki- cioci Magdy. Po porannej drzemce misiowej cioci udało się mnie namówić na trochę misiowego ruchu. Cały dziań spędziłam na misiowych nochalach i niestety nie zapowiadało się, żeby w najbliższych dniach miało się coś zmienić...

 ***
W czwartek zostałam podstępnie obudzona przez misiową mamę o barbarzyńskiej porze...4 rano!!! Najpierw myślałam, że misiowej mamie coś się pomyliło i stąd ta dziwna godzina misiowej pobudki... Wszystko wyjaśniło się rano, kiedy misiowa mama nie pozwoliła mi spać i powiedziałą, że jedziemy na misiowe badania- EEG! W samochodzie, drodze na misiowe badanie,byłam już tak śpiąca i głodna, że nawet chciałam się rozpłakać... na szczęście dostałam misiową butlę i gdy dojechaliśmy do przychodni już smacznie chrapałam.  Oczywiście przed samym badaniem musiałam się rozbudzić i dopiero cyc misiowej mamy pomógł mi w ponownym uśnięciu. 
Misiowa mama wszystko mi później wyjaśniła, że podczas badania musiałam spać i to przez to starzy nie dali mi rano spać...ehh! Nigdy więcej takich badań!!!
Po badaniu misiowa mama została poproszona przez panią doktor na "omówienie wyników misiowego badania". Owo zaproszenie było tak oficjalne, że misiowi rodzice byli pewni, że "coś jest na rzeczy" i w badaniu wyszło coś niepokojącego..... a tu niespodzianka! Okazało się, że w badaniu nic nie wyszło- EEG prawidłowe:
"Zapis czynności bioelektrycznej mózgu w granicach normy dla wieku."
 Uff...chociaż tyle:o) Misiowi rodzice odetchnęli z ulgą!




Po powrocie do domu, po krótkiej drzemce odwiedziła mnie ciocia Magda od Vojty.  Byłam niedospana, niedojedzona i tak zaskoczona misiowymi odwiedzinami, ze na wstępie się rozpłakałam! Cała wizyta trwała jakieś pół godziny. Po kilku próbach ustawienia nowej pozycji do misiowych ćwiczeń ciocia z misiową mamą dały za wygraną... na szczęście! I w końcu dostałam jedzonko i misiowe mleczko...mniam! Podczas jedzenia usnęłam przy maminym bimbołku i obudziłam się dopiero po trzech godzinach misiowej drzemki.




***
W piątek wybrałam się z misiową mamą na krótki spacer do pobliskiego sklepu z...zabawkami! Okazało się, że poszłyśmy tam w jednym konkretnym celu- by kupić mi "misiowe pomoce logopedyczne" zalecane przez ciocie logopedę. W taki oto sposób zbiór misiowych zabawek powiększył się o w układankę "zwierzęta" wzbogaconą w domu twórczą inwencją misiowej mamy:


***

W sobotę w końcu udało mi się troszkę pobawić z misiowym tatą! W tygodniu nie mamy czasu na zabawę, gdyż misiowy tatuś wraca późno- praktycznie przed moją kąpielą, kiedy marzę jedynie o flasze misiowej kaszki do poduchy...
Po południu, po drzemce i misiowej zupce rodzice chcieli zabrać mnie na zakupy do IKEI. Byłam już ubrana i czekałam na hasło do wyjazdu...a tu niespodzianka! Okazało się, że wczoraj misiowa mama rozładowała baterie w koncentratorze i o wyjeździe możemy zapomnieć (bateria ładuje się około 3 godzin)! Ehh, ta misiowa mama! ...gdzie ona ma głowę? Ostatecznie wyszłam na krótki spacer przed dom, a tatuś musiał pojechać sam:o(




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz