W parku rozłożyłyśmy się na misiowym kocyku, gdzie dostałam misiową herbatkę i pobawiłam się ulubioną grzechotką. Ćwiczyłam też misiowe siedzenie. Mama z pomocą babci zrobiła mi nawet misiowy masaż.
***
W piątkowy poranek odwiedziła nas misiowa rehabilitantka. Ciocia Kasia poćwiczyła ze mną na misiowej piłce i muszę powiedzieć, że dałam radę! W ogóle nie marudziłam, tylko troszkę jakoś mi się chciało spać...i miałam takie senne misiowe powieki;) To chyba przez to, że mało spałam w nocy, dając misiowej mamie do wiwatu. Po południu wybrałam się z ciocią, babcią i misiową mamą na spacer. Tym razem traf padł na sąsiadujący z Parkiem Sołackim- Park Adama Wodziczki. Muszę powiedzieć, że park całkiem mi się spodobał, a zwłaszcza misiowy plac zabaw. Misiowa mama wzięła mnie na ręce i pomimo iż miałam założone misiowe noski- po raz pierwszy pohuśtałam się na dużej misiowej huśtawce...było super! Robiłam misiowe minki i rozglądałam się dookoła.
W parku było bardzo dużo różnych odmian drzew, o których poopowiadała nam misiowa babcia.
Po powrocie z parku byłam tak zmęczona, że zaraz po Vojcie szybko usnęłam.
Wieczorkiem była akcja pt: "robimy misiową kupę". Po ćwiczeniach zaczął mnie boleć misiowy brzuszek. Był twardy i nie mogłam zrobić misiowej kupki. Na szczęście pomógł mi doping misiowej cioci, babci, taty i mamy ......i po jakiejś pół godziny misiowy brzuszek znowu zrobił się pusty:o) ...uff...
W piątkowy wieczór misiowa babcia pomogła tacie przy kąpieli i misiowym karmieniu łyżeczką, po którym słodko zasnęłam wśród misiowych laleczek.
***
Po południu wybrałam się z ciocią Karolinką, babcią, tatą i misiową mamą na przejażdżkę na poznański rynek. Chciałam pokazać cioci i babci Koziołki i poznańską Farę. Na rynku było bardzo tłoczno i po krótkim spacerze wróciliśmy do domku na misiowe karmienie. Dostałam misiowy obiadek- "Ziemniaczki ze szpinakiem", które (o dziwo!) mi bardzo smakowały i szybko znalazły się w misiowym żołądku:o)
Wieczorkiem misiowa babcia z pomocą cioci upiekły pyszne misiowe muffinki... które jeszcze ciepłe zaczęły znikać z misiowego stołu.
Po pluskaniu tata robił mi śmieszne misiowe zdjęcia, po których dostałam kaszkę i słodko usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz