poniedziałek, 14 października 2013

Misiowa rządzicielka

Niedziele spędziłam na walce z misiową Vojtą i odsypianiu nieprzespanej nocy. Ta nowa Vojtowa pozycja zaczyna mi się dawać mocno we znaki...ehh... Już chyba gorszej, bardziej niewygodnej pozycji nie dało się wymyśleć? Ta misiowa ciotka!!!
Mama mówi, że to najbardziej "hardcorowa" pozycja jaką ćwiczyłyśmy, a tato mówi, że "do kolejnej pozycji misiowa mama będzie musiała stanąć na głowie.... jedną ręką będzie uciskać, a drugą utrzymywać misiową równowagę"...hihi ju to widzę;o)
Przed południem ucięłam sobie krótką drzemkę, a w południe pogadałam i pobawiłam się troszkę z misiowym tatą. Kochany misiowy tato! Tylko on mnie rozumie i "żałuje" podczas misiowych ćwiczeń. Pomimo iż ma dużo pracy...nawet ja jest w misiowym domku, to zawsze znajduje dla mnie czas na zabawę...no i daje mi pyszną misiową kaszkę...mniam!:o)
Po misiowej zupce ucięłam sobie kolejną drzemkę i obudziłam się dopiero, kiedy za oknem zaczynało się ściemniać...

***
 Poniedziałkowy poranek rozpoczęłam od zabawy z białym misiem...



Po popołudniowej drzemce wybrałam się z mamą na spacer do pobliskiego parku. Dziś, w promieniach jesiennego słońca park prezentował się prześlicznie! Misiowa mama skomentowała, że mamy "złotą polską jesień!" W parku przyglądałam się misiowym kaczkom i korzystając z przepięknej pogody wygrzewałam się troszkę na misiowej ławce...




Po powrocie do domciu czekały mnie misiowe ćwiczenia i okropny misiowy Vojciak... ehh... nie wiem dlaczego ale myślałam, że  mama mi dziś odpuści....

Wieczorem pomimo misiowej drzemki, zostałam obudzona przez mamę na ćwiczenia. Jak tak mama mogła mnie obudzić....mnie! Małą Misie?... Nie dość, że ostatnio przegina już z tą Vojtą, to jeszcze mnie budzi na misiowe ćwiczenia!!!!...O nie, tego było już za wiele.... Musiałam zamanifestować swój sprzeciw misiowym płaczem...i się udało!!! Zaskoczona mama tylko mnie przytuliła i dała mi misiowego bimbołka "na uspokojenie", powiedziała: "no dobrze, dzisiaj Vojty nie będzie...tylko już nie płacz..." Ha! mój podstępny plan się udał:D Huraa!!

2 komentarze:

  1. Ja teraz odpuszczałam Małgosi sporo czasu Vojtę, najpierw przez infekcję a teraz przez brak czasu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nasze dzieciaczki to czaso-pochłaniacze i czasem ciężko jest wszystko skoordynować..ehh... a jak Baśka była chora to też nie było mowy o żadnych misiowych ćwiczeniach!..ale takie życie, głową muru nie przebijesz i tyle:o)

      Usuń