piątek, 4 października 2013

10 kg misiowego szczęścia

Czwartek upłynął na inhalacjach, ćwiczeniach i walce z misiowymi nochalami... Pomimo częstych "wziewów" i misiowego oklepywania saturacja nie chciała w ogóle się poprawić i kolejny już dzień spędziłam "na misiowym tlenie". 

Po południu odwiedziła mnie ciocia Magda, z którą tradycyjnie ładnie ćwiczyłam.




Po misiowej gimnastyce ucięłam sobie dłuższą drzemkę, po której miałam dużo energii na.... misiowe gadanie!





Misiowi rodzice są przeszczęśliwi z faktu, że się tak "rozgadałam". Od prawie dwóch tygodni słyszą codziennie dużo misiowych słów.."da", "dada", "ada", "ba", "baba", czy  dźwięki przypominające "dziadzia":o)
***

W piątkowy poranek przywitałam mamę misiowym "prr", mówiącym: "Jestem głodna, daj mi jeść!" 



Po mleczku i krótkiej drzemce odwiedziła mnie ciocia Kasia, która przyniosła ze sobą wałek rehabilitacyjny i misiowe zabawki- m.in drewniana skrzynię z różnymi ruchomymi elementami. Byłam bardzo, ale to bardzo zaskoczona misiową niespodzianką i muszę powiedzieć... że pierwszy raz widziałam zabawkę z tak dużą ilością ciekawych elementów! Nie wiedziałam na którym skupić swoją misiową uwagę i "jeździłam" po zabawce swoim misiowym wzrokiem... wzdłuż i wszerz! 
 Po misiowych ćwiczeniach rodzice zabrali mnie do pobliskiej przychodni na misiowe szczepienia. Dziś dostałam kolejną "zaległą" dawkę misiowych szczepionek. Jak przystało na odważną małą misię- byłam bardzo dzielna i w ogóle nie płakałam. Podczas ważenia okazało się, że przybyło mi troszkę misiowej wagi...i "mała misia" przekroczyła magiczną granicę 10 kg:o) Pani doktor powiedziała jednak, że to normalna waga...choć jest ze mnie "mały misiowy pulpecik";o) 
Jednym słowem teraz rodzice mają do noszenia ponad 10 kg misiowego szczęścia!

Wieczorem rozbolał mnie misiowy brzuszek tak bardzo.... że się popłakałam! Nie mogłam zrobić misiowej kupki...prężyłam się i napinałam z całej siły!...a tu nic :o(.....Okropny bebzioch!!! Wstrętny misiowy paździoch! ...Ehhh!!! Na krótko pomógł mi troszkę masaż i misiowa herbatka, jednak po chwili brzuszek znowu zaczął mi dokuczać:o( Ehh! Wstrętny misiowy brzuchol... jak by ktoś chciał to oddam za darmo...w bezpłatne używanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz