***
Środa miała być dniem wyjazdu do misiowej rehabilitantki. Ostatecznie ciocia przełożyła nam wizytę na przyszły tydzień i zostałam w misiowym domku. Dzięki temu nie ominęły mnie misiowe ćwiczenia i całe popołudnie ćwiczyłam z mamą i ciocia Malwiną.Czwartek, to kolejny dzień misiowych ćwiczeń. Od rana miałam dobry humor i bez większych sprzeciwów poddawałam się misiowym wygibasom. W południe wybrałam się na spacer do parku i nie uwierzycie co mama wypatrzyła na misiowym spacerze.... drugiego misiowego zębolka!!!...aaa!!! Już mam dwa misiowe zębole!!! Tzn, jeden i "ciut" drugiego. Mały misiowy kiełek. Jak jeszcze troszkę podrośnie to będę wyglądać jak mały misiowy królik :O=) Hihi:o) Ale jak na razie skrzętnie urywam misiowe zębole i nie pozwalam misiowym paparazzi na ich fotografowanie;o)
Tak w ogóle, to znowu mam problemy z misiowym bebzioszkiem, ehh! Dziś wieczorem Kochany misiowy tato postanowił coś na to zaradzić... Posadził mnie na "misiowym tronie" i z całych sił zagrzewał do zrobienia misiowej kupki i...nie uwierzycie. Udało się!!! Ha, i to bez żadnych "farmakologicznych wspomagaczy"!!! Tatusiowy doping zrobi swoje, hihi!!! To się nazywa misiowy "teamwork", czyli misiowa praca zespołowa:o)
P.S. Pamiętacie o 1%???
Jeszcze kilka miesięcy temu ciocia pediatra mówiła na mnie Mały Budda, a teraz...proszę! Dzięki intensywnej rehabilitacji logopedycznej od jakiegoś już czasu pięknie gaworzę, zresztą sami zobaczcie:
Kochani!!!
Dziękuję za Waszą pomoc i wsparcie, za 1%... za każde dobre słowo, za to że trzymacie za mnie misiowe kciuki...
DZIĘKUJĘ!!!
Świetnie Basiu, filmik uroczy....
OdpowiedzUsuńDziękujemy Elizko:o)
Usuń