Będąc w centrum Poznania, czułam się jakbym w niezwykły sposób przeniosła się do serca dzikiej dżungli...Naprawdę, było super!!! W pawilonie było tak ciepło, że razem z rodzicami musieliśmy pościągać misiowe kurtki...uff, ale tam było gorrąco:o)
Coś mi się wydaje, ze to nie będzie ostatnia nasza wycieczka w misiowym ZOO. Zwłaszcza, że znajduje się naprawdę niedaleko misiowego domku. Już się nie mogę doczekać kolejnych odwiedzin!
W ZOO oprócz najróżniejszych płazów, gadów i rybek oglądałam różne udomowione zwierzęta, konie, owce, kozy, krzeczące, kolorowe papugi oraz skaczące po klatkach małpki.
Misiowy tato wziął mnie nawet "na głowę" i z wysokości mogłam oglądać wszystkie zwierzęta.
Ehh, będę tęsknić za misiowym ZOO... Chcę do ZOO...jeszcze raz!!!
***
Niedziela to dzień spacerów i misiowej rehabilitacji w wodzie.
W południe wybrałam się z misiową mamą na spacer do Parku Sołackiego, a po południu pojechałam z misiowymi rodzicami na misiową rehabilitacje w wodzie. Tym razem do wody weszła ze mną misiowa mama,a tato stał na brzegu i dopingował mnie misiowymi uśmiechami. O dziwo i tym razem w ogóle nie płakałam, pomimo iż w basenie kapały się inne dzieci. Pomimo krzyków i chlapania wody byłam bardzo dzielna. Oj tam, po prostu polubiłam misiowe wyjazdy na basen. Dziś bez oporów energicznie ruszałam nóżkami, jakbym chciała płynąć misiową żabką. Ha!...kto wie, może zanim nauczę się pełzać i czworakować, najpierw nauczę się pływać!!! Hihi, ale by było śmiesznie:o) W każdym razie trzymajcie za mnie misiowe kciuki!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz