wtorek, 21 stycznia 2014

Budda przemówił...czyli powrót misiowego gadania

Ostatnie dwa dni, to powrót do misiowych ćwiczeń.
Poranek rozpoczęłam jak zwykle od Vojty, inhalacji oraz misiowych turlanek, potem jedzonko i tak w koło Macieju...cały misiowy dzień.
Tak w ogóle, to muszę się czymś pochwali- ostatnio znowu zaczęła "gadać"... w misiowym języku;o) No może jeszcze nie mówić, ale gaworzyć- jak najbardziej! Chyba pierwszy raz od jakiegoś miesiąca udało mi się swoim "gadaniem" aż tak pozytywnie zaskoczyć misiowych rodziców. Ha, jednak potrafię zrobić misiową niespodziankę!




















Jeśli chodzi o misiowe turlanki to muszę się przyznać, że dziś wyjątkowo się obijałam. Tak na odczepne przekręciłam się dwa razy...i tyle! Oj tam, oj tam. Wiadomo przecież- szczęście misiowym rodzicom trzeba dawkować:o)

P.S. Dzisiaj mija 27. dzień bez misiowych nochali!!! Hip, hip...Huraa!!!
Jakimś cudem udało mi się ominąć wielką falę poznańskich infekcji, choć jeszcze cała zima przed nami. Miejmy jednak nadzieję, że nic mnie nie złapie po drodze i że do końca zimy nochale nie będą mi potrzebne. Ehh, pomarzyć zawsze można... Oj tam oj tam, będzie dobrze!!! Musi być i tyle, kropka, basta... innej opcji nie ma!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz