piątek, 3 stycznia 2014

Święta, święta i po świetach....czyli odwiedziny misiowych dziadków i cioci Karolinki

Ehh.... Znowu mam zaległości w misiowym blogowaniu:o) ...ale i tym razem mam dobrą wymówkę...odwiedziny misiowych dziadków i misiowej cioci!!! Tak właśnie!... Dwa dni przed Sylwestrem przyjechali do mnie misiowi dziadkowie z Huty z ciocią Karolinką i zrobili mi nie lada niespodziankę!
...ale zacznijmy od początku....

***
 Pierwszy i Drugi Dzień Świąt spędziłam na misiowych inhalacjach, oklepywaniu, śluzowaniu i znowu na inhalacjach, oklepywaniu, śluzowaniu....i tak w kółko, eh! Nawet misiowy Vojciak okazał się fajną misiową odskocznią od tych inhalacji. Nigdy więcej takich świąt! Za rok poproszę Gwiazdora, żeby zamiast prezentów pod choinkę przyniósł mi w swoim worze dużo misiowego zdrowia!

***
Kolejne dni upłynęły mi na misiowych masażach, przerywanych misiowymi inhalacjami i czytaniem misiowych książeczek...a gdy nudziłam się na misiowych masażach, to po prostu zasypiałam-na misiowej podłodze. No bo cóż może być lepsiejszego do spania, niż misiowa podłoga?...
...chyba tylko misiowy tato!!!


***
Niespodziankę sprawili mi misiowi dziadkowie. Przyjechali do mnie z ciocią Karolinką. Ale było super! Dziadkowie razem z ciocią Karolinką nosili mnie na rękach, opowiadali mi różne ciekawe historyjki i bawili się ze mną.

















*
Dziękuję dziadkom i cioci za misiowe odwiedzinki- za śliczne prezenty, misiowe jedzonko....za przyjazd i w ogóle za wszystko!!! Za to, że w każdej wolnej chwili dawaliście mi odetchnąć od misiowych masaży porywając mnie z rąk misiowej mamy...
Dziękuję!!!:o)

***
Niestety, to co dobre szybko się kończy i zaraz po Sylwestrze misiowi dziadkowie musieli już wracać do swojego domku. Ehh...szkoda:o( To pewnie przez tą marudną mamę!
Kochani dziadkowie, nie zwracajcie uwagi na mamę i jej misiowe fochy i jak tylko znajdziecie chwilę czasu przyjeżdżajcie do mnie oglądać moje misiowe postępy!

...a postępy są. Tak przynajmniej twierdzi misiowa mama. Mówi, że dzięki masażom wzmocniły się moje misiowe rączki i nóżki. Mówi, że nóżki zrobiły mi się "glamour"...hihi, a na rączkach (mimo, iż jeszcze nie skończyłyśmy jeszcze wszystkich zaleconych) też widać pierwsze efekty misiowego "masu-masu":o) Zresztą, sami zobaczcie jak ładnie utrzymuję pozycję czworaczą:




...choć tylko przez chwilkę....ale już zdecydowanie dłuuuuższą chwilkę;o)
*
...a co u mnie jeszcze nowego? W sumie to nic. Misiowi rodzice mówią tylko, że "łobuzuję", a ja nie mogę zrozumieć o co im chodzi?... Mówią, że jak robię "prr" przy jedzeniu-to nieładnie. To powiedzcie mi jak ja mam im pokazywać, że jestem głodna? Ja jestem przecież super-grzeczna i nie płaczę, jak jestem głodna. (Przecież, ja prawie w ogóle nie płaczę!) Robię tylko "prr", misiowe "prr"i tyle! Ehh, ci misiowi rodzice!... No, a jak już nie reagują na moje "prr", to biorę co moje i tyle...a co!


...a i tylko coś ostatnio nie chcę jeść i przy jedzeniu cały czas pluję. Robię misiowe "prr" i pluję wszystko co tylko dostanie się do misiowej buzi. Ehh! rodzice mają teraz ze mną trzy światy- misiowe światy;o)

P.S. Tak w ogóle to w Drugi Dzień Świąt jakimś cudem udało mi się zejść z misiowych nochali (chyba dzięki misiowym inhalacjom)...i znowu jestem bez misiowych nosków!!!

Niech żyje misiowa wolność !!!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz