Cały czas byłam bardzo grzeczna i tylko podczas Vojty pokazywałam swoje misiowe niezadowolenie, ale sami przecież wiecie, że "od czasu do czasu" każdy ma prawo się wyżalić i zademonstrować swój misiowy sprzeciw...
Przez ostatnie dni zaprzyjaźniłam się też z nową przyjaciółką- różową żółwicą- przedurodzinowym prezentem od misiowego taty:o)
***
*
Kochania misiowa babciu, dziękuję za misiowe odwiedziny-za ubranka, zabawę, spacery, zupki...i misiowe pogaduchy!
*
Tradycyjnie w środę odwiedziła mnie misiowa rehabilitantka- ciocia Magda. Byłam bardzo grzeczna i bez słowa sprzeciwu pozwalałam na misiowe wygibasy. Pod koniec misiowych ćwiczeń, o tak od niechcenia...."rozgadałam się" i tak gadałam prawie przez 1,5 godziny! Mówiłam: "dada", "da", "ba", "aba" i inne misiowe odgłosy. Pierwszy raz udało mi się tak dużo powiedzieć!...to prezent na pożegnanie misiowej babci.Oczywiście, po "misiowym gadaniu" zamilkłam znowu na pół dnia....ale co tam! Misiowi rodzice i tak są cali w skowronkach, że wydaję z siebie już tyle misiowych dźwięków:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz