Przed południem wyszłam z misiową babcią i mamą na ławeczkę przed misiowy blok. Troszkę poopalałyśmy się na słoneczku. Po powrocie dostałam mleczko i znowu dałam popis swojego misiowego głosiku.
Dziś pokazałam też misiowej mamie i babci, że jestem coraz silniejsza i potrafię już sama chwilkę posiedzieć...
W czwartkowe popołudnie odwiedziła nas ciocia Magda od Vojty...i się zaczęło! ..ehh.. Ciocia Magda pokazywała mamie nowe pozycje do ćwiczeń misiowego obrotu i pełzania....okropne:(
Po ćwiczeniach dostałam misiową herbatkę i szybko usnęłam...
Wieczorem misiowa mama przygotowała mi misiowy mleczno-marchewkowo-buraczany koktajl o krwistym kolorze. Ugotowana i zmiksowana marchewka i buraczek trafiły do misiowego mleczka. Muszę powiedzieć, że koktajl nie był taki zły...i całkiem wpasował się w mój misiowy gust. Dowodem na to, była pusta butelka jaką została po misiowym shake'u.
Misiowi rodzice bardzo się ucieszyli, że tak ładnie wypiłam....i że w końcu zjadłam coś innego od misiowego mleczka:o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz