czwartek, 20 czerwca 2013

Misiowy koktajl z Vojtą w tle

Jak co rano, czwartkowy poranek rozpoczęłam od ćwiczeń z misiową mamą. Dziś było wyjątkowo gorąco.... tak gorąco jeszcze w tym roku chyba nie było!...ehh. Cały czas się pociłam i musiałam dostawać misiową herbatkę. Po ćwiczeniach dostałam misiowego chrupka, którego prawie całego zmiętosiłam... część chrupka połknęłam a część wyplułam...jak przystało na niesforną misię:o)




Przed południem wyszłam z misiową babcią i mamą na ławeczkę przed misiowy blok. Troszkę poopalałyśmy się na słoneczku. Po powrocie dostałam mleczko i znowu dałam popis swojego misiowego głosiku.
Dziś pokazałam też misiowej mamie i babci, że jestem coraz silniejsza i potrafię już sama chwilkę posiedzieć...



W czwartkowe popołudnie odwiedziła nas ciocia Magda od Vojty...i się zaczęło! ..ehh.. Ciocia Magda pokazywała mamie nowe pozycje do ćwiczeń misiowego obrotu i pełzania....okropne:( 


Po ćwiczeniach dostałam misiową herbatkę i szybko usnęłam...
Wieczorem misiowa mama przygotowała mi misiowy mleczno-marchewkowo-buraczany koktajl o krwistym kolorze. Ugotowana i zmiksowana marchewka i buraczek trafiły do misiowego mleczka. Muszę powiedzieć, że koktajl nie był taki zły...i całkiem wpasował się w mój misiowy gust. Dowodem na to, była pusta butelka jaką została po misiowym shake'u.
Misiowi rodzice bardzo się ucieszyli, że tak ładnie wypiłam....i że w końcu zjadłam coś innego od misiowego mleczka:o)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz