środa, 19 czerwca 2013

Upalna środa i odwiedziny misiowej logopedy

Środa to dzień odwiedzin misiowej logopedy. Zaraz po Vojcie i mleczku w progu misiowego mieszkanka pojawiła się ciocia Kasia. Wymasowała mi misiową buzię i rozpoczęła się nauka misiowego karmienia. Niestety, nie miałam ochoty na " Jabłuszko ze słodką marchewką "...i musiałam pokazać, że nie od parady dostałam przydomek "misiowego rozpuszczalnika":o) Cały deserek wylądował na misiowym śliniaku. Ciocia logopeda przyniosła mi różne zapachy i sprawdzała, który z nich najbardziej przypadnie mi do gustu. Mój wybór był oczywisty- "Kiełbaska z grilla"-hehe, misiowa mama powiedziała, że zdziwiłaby się, gdyby któryś zapach bardziej spodobał się misiowemu żarłokowi ... ehh ta mama!




Przed południem ćwiczyłam troszkę z misiową mamą i siedziałam na rączkach u misiowej babci. Stroiłam też śmieszne minki do nowej misiowej przyjaciółki-myszki miki:o)





Po południu, jak się troszkę ochłodziło poszłam z mamą i misiową babcią na spacer do parku. Pomimo, iż była to godzina 16, było bardzo bardzo gorąco...wręcz upalnie! W parku skryłyśmy się w cieniu drzew na misiowej ławeczce. 




...cały dzień masuję swojego misiowego zębolka :o)




Wieczorkiem, zgodnie z poradą cioci logopedy dostałam misiową chrupkę kukurydzianą. Miała ona posłużyć, jako coś w rodzaju "chrupkowego gryzaczka". Nie chciałam jej jednak sama gryźć, ale.... z pomocą misiowej mamy udało mi się ją troszkę pomiętosić. Ostatecznie chrupka wylądowała w misiowym żołądku:o)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz