sobota, 22 czerwca 2013

Pożegnanie babci i misiowy prezent na Dzień Ojca


Piątek to ostatni dzień odwiedzin misiowej babci....

Kochana babciu, dziękuję za odwiedziny- za misiowe zabawy, trzymanie na rączkach, misiowe opowieści...i za pomoc w wychodzeniu na misiowe spacery!
***
W piątkowy poranek odwiedziła nas misiowa rehabilitantka- ciocia Kasia. Wyjątkowo ładnie ćwiczyłam... nawet na misiowej piłce!




Rano bawiłam się też misiową lalką. Śmiałam się do niej wesoło i dawałam jej misiowe buziaki.





Wczoraj było już troszkę chłodniej niż w czwartek. Po południu wyszłam z misiową babcią i mamą  na misiową ławeczkę. Wypiłam misiową herbatkę i wróciłam do domu na ćwiczenia i misiowe mleczko.  Babcia ugotowała w tym czasie mnóstwo pysznym misiowych pierożków- ulubionych pierożków misiowego taty :o)
Po południu ucięłam sobie dłuższą misiową drzemkę, a późnym wieczorem znowu dałam misiowym rodzicom i babci do wiwatu!
***
W sobotni poranek bawiłam się moim ulubionym pieskiem, używając go zamiast misiowego gryzaczka.




Rano wesołymi minkami pożegnałam się z babcią, dziękując jej za misiowe odwiedzinki.
Niedługo po wyjściu babci dostałam misiowej biegunki. Rodzice musieli aż otworzyć okno, marudząc przy tym coś o "misiowych gazach bojowych dalekiego zasięgu"..ehh...ci misiowi rodzice!


Przed południem cała misiowa rodzinka wybrała się do cioci Joli- misiowej rehabilitantki. Ciocia widziała mnie po moim wyjściu ze szpitala. Powiedziała, że teraz wyglądam o wiele lepiej i że widzi duże misiowe postępy...tylko się cieszyć! Teraz trzeba brać się do roboty i dalej kontynuować misiowe ćwiczenia...ehh... tak się cieszę, na sama myśl o tym:



Po odwiedzinach u rehabilitantki wybraliśmy się na poznański rynek. Tata zabrał mamę na misiowy obiad, gdzie w uroczej scenerii dostałam misiowej herbatki, pociumałam misiowego chrupka i ...troszkę pogaworzyłam. Szybko jednak zgłodniałam i musieliśmy wracać do domku na misiowe mleczko.

Wieczorem, przed misiową Vojtą, postanowiłam pokazać rodzicom na co mnie stać. Po raz pierwszy sama, bez żadnej stymulacji, przewróciłam się na lewy misiowy boczek!...a potem sama przewróciłam się na misiowy brzuszek!!! Huraa! Misiowa mama skakała i biła mi brawo...hihi, ja to jednak potrafię sprawić misiowym rodzicom radochę!
To mój misiowy prezent na Dzień Ojca:o)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz