środa, 29 maja 2013

Osiem misiowych miesięcy

Wczoraj skończyłam osiem misiowych miesięcy! Mama mówi, że to czas na podsumowanie moich misiowych osiągnięć....



W ubiegłym miesiącu wydarzyło się wyjątkowo dużo. Zaczęłam pić pełne porcje misiowego mleka ...i sonda na dobre poszła w odstawkę. Z łatwością przekręcam się na lewy misiowy boczek . Dwa tygodnie temu, po raz pierwszy przekręciłam się sama z plecków na brzuszek! Zaczęłam łapać się za rączki- "rączka za rączkę" i obejmować dwiema rękami misiowe zabawki. Coraz więcej śmieję się i gaworzę, próbując wydawać z siebie różne misiowe dźwięki- "p" i "b". Z dnia na dzień coraz pewniej trzymam misiową główkę i coraz lepiej wychodzi mi misiowe siedzenie. Misiowa mama mówi, że ładnie daję sobie radę z misiowymi ćwiczeniami. Mam też za sobą pierwszą misiową chorobę (od czasu wyjścia ze szpitala do domu). Jednym słowem siódmy miesiąc przyniósł całej misiowej rodzince wiele wrażeń... a rodzicom wiele momentów dumy z moich misiowych postępów. 









Drugi dzień misiowego ósmego miesiąca upłynął mi wyjątkowo szybko. Poranek jak zwykle zaczął się od misiowej Vojty. Byłam dziś wyspana, wyjątkowo grzeczna i prawie nie płakałam. Rano odwiedziła mnie ciocia logopeda- zrobiła mi misiowy masaż, bawiła się ze mną odgłosami zwierząt i próbowała mnie nakarmić łyżeczką. Miałam dużo misiowej ślinki-wydzielinki i ciocia powiedziała, że jest ze mnie mały śliniaczek. Potem dziewczyny włożyły mnie do wózka i oglądałam ja babcia sprząta i gotuje obiadek. W wózku bawiłam się z misiową ciocią, która rozmową umilała mi czas. Po południu troszkę poćwiczyłam, poleżałam na misiowej macie i zrobiłam sobie misiową drzemkę. Wieczorem wyjątkowo ukąpały mnie misiowa mama i babcia, a misiowa ciocia robiła za paparazzi.





 Tata czekał w tym czasie na telefon z hospicjum, by odebrać misiowe butle tlenowe. Misiowy tata pojechał po butle dopiero o 21...dzięki niemu mam misiowe butle i będę mogła znowu wychodzić na misiowe spacery…hura! Późnym wieczorkiem znowu nie chciałam spać i długo gaworzyłam z tatą, robiłam „p”, „pr…” i się śmiałam….ale było wesoło! Leżałam też na misiowym brzuszku.


P.S. Już nie mogę doczekać się jutra i misiowego spaceru! Trzymajcie kciuki za słoneczną pogodę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz