sobota, 4 maja 2013

Sposoby misiowe na noski tlenowe

....zdrowieję! ...tak przynajmniej mówią misiowi rodzice;) Coraz bardziej rozrabiam i daję się we znaki misiowej mamie i tacie.
Już kolejny dzień wyjątkowo dobrze spało mi się przed południem i razem z tatą spaliśmy prawie do 10. Potem były inhalacje, oklepywanie i husianie na misiowej huśtawce. Potem troszkę porozrabiałam. Cały czas chciałam wyciągnąć sobie noski...no i sondę. Noski to mój wróg publiczny nr 1.
hm..a może tak bym sobie noski wyciągnęła?



....już prawie złapałam....

.....jeszcze troszkę....






...i już noków w nosie nie ma:)
  Przed kolejnym karmieniem misiowi rodzice obudzili mnie na wziewy i misiowe bujanie. Jak tak można, budzić małą misie!?!...ehh..byłam bardzo niezadowolona, tak bardzo, że się popłakałam.

W dodatku byłam już baaardzoo głodna i tata misio musiał pomóc mi w trzymaniu misiowego smoczka. Dwie godzinki spędziłam na ciumaniu!
Wieczorem w ogóle nie chciało mi się spać- chciałam się bawić z misiowymi rodzicami. Słuchałam karuzeli i wkładałam wszystkie zabawki do misiowej buzi- musiałam spróbować, czy są smaczne....mniam mniam...


 ...a tak próbowałam zjeść swoje rączki:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz