piątek, 3 maja 2013

Sen jest dobry na wszystko

Dzisiejszy dzień upłynął mi pod znakiem oklepywania, inhalacji i bujania na misiowej huśtawce. Byłam dziś bardzo senna i wyjątkowo dużo spałam...zyskując przydomek "misia śpioch". Czułam się jednak zdecydowanie lepiej.... misiowi rodzice też:)




Całe przedpołudnie chrapałam, niestety przed samym karmieniem rodzice obudzili mnie na misiowe inhalacje...ehh... Potem znowu poszłam spać i tak przespałam prawie cały dzień, tak strasznie mi się spać chciało....

Wieczorkiem jak przystało na niesforną małą misie zachciało mi się rozrabiać:) Wyspałam się w dzień i miałam dużo energii na wieczorne psoty. Bawiłam się zabawkami i z pomocą taty ciumałam misiowego smoczka. Moim ulubionym smoczkiem, jest smoczek od butelki Lovi, którym uczyłam się odruchu ssania w szpitalu. Niestety jest dość duży i nie mam na tyle siły, żeby sama go utrzymać w buzi- dlatego tata miś musi mi pomagać. Tata powiedział, ze jest ze mnie "mały ssak" i że "prawie mu palca odgryzłam"...ehh ten misiowy tata, a ja tylko chciałam już pić dzisiaj normalnie mleczko...a nie przez tą niedobrą sondę....


Czasem jak mi się uda, to potrafię sobie sama smoczka przytrzymać......ale ciiicho...nie mówić nikomu......bo wolę jak mi tata pomaga;)

 Mama misia straszyła mnie, że jak jutro będę się dobrze czuć to zaczynamy znowu ćwiczyć...ehh...ale to dopiero jutro ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz