Wczoraj miałam wyjątkowo senny dzień. Rano przespałam porę misiowego karmienia i obudziłam się dopiero po 8. Jak się w końcu obudziłam poćwiczyłam chwilę z misiową mamą i dostałam misiowe mleczko. Potem bawiłam się i gaworzyłam z misiowym tatą. Tata zauważył, że nauczyłam się robić misiowe "pr..." albo raczej „pu...”. Jednym słowem oprócz tradycyjnego cmokania, umie zrobić też misiowe „pu”. Wszyscy śmieją z mojej nowej misiowej umiejętności.
Całe popołudnie przespałam i rodzice obudzili mnie dopiero o 18 na misiowe kąpanie. Miałam dobry humor i zaraz po kąpieli była naukę jedzenia. Babcia z ciocią przygotowały mi malinową kaszę, która niestety nie przypadła mi do gustu…i wylądowała na misiowym śliniaku.
Wieczorem nie chciałam spać i rozrabiałam z Misiowym tatą.
***
W południe za oknem zrobiło się ciemno i spadł deszcz. Zjadłam mleczko i razem z mamą poszłam spać w misiowe kimono. Misiowa babcia ugotowała w tym czasie cały talerz smacznych pierożków. Po południu poprawiła się pogoda i o 14 poszliśmy na misiowy spacer do Parku Sołackiego.
Było bardzo przyjemnie, choć czułam na misiowych policzkach delikatne podmuchy wiatru. Wszyscy razem zrobiliśmy sobie misiową sesję zdjęciową.
Obeszliśmy cały park, a pod koniec spaceru zrobiłam się bardzo głodna. Usiedliśmy na ławeczce i mama dała mi misiowe mleczko. Po powrocie do domciu bawiłam się wesoło z misiową ciocią i babcią.