Dzisiaj był wyjątkowo senny dzień. Rano tata miś nakrył mnie
i misiową mamę …..na spaniu. Po wypiciu mleczka misiowa mama wzięła mnie na "odbijanie"
i nam się przysnęło. Wyglądałyśmy jak misiowe Śpiące Królewny.
Dzisiaj dużo
spałam. Nie miałam też ochoty na misiowe ćwiczenia. Mimo wszystko poćwiczyłam
troszkę z mamą. Próbowałam też powtórzyć mój poniedziałkowy wyczyn i przekręcić
się sama na brzuszek…ale brakowało mi siły. Pozostało mi jedynie przekręcanie się na misiowy boczek.
Nie mam już problemów z
piciem misiowego mleczka i coraz szybciej wypijam pełne misiowe porcje :o)
Kolejny dzień był równie senny co środa. Każdą wolną chwilę spędzałam na misiowym drzemaniu. W czwartkowy poranek dał znać o sobie misiowy refluks… i dwa
razy zwróciłam całe misiowe mleczko!
Dopiero o 11 rano udało mi się wypić pełną porcję. Przez misiowe ulewnie mama misia nie ćwiczyła
ze mną za dużo…. do czasu. O 13 przyjechała do nas ciocia Magda i dopiero się zaczęło….ehh…co
tu się działo. Całe ćwiczenia przepłakałam. Chciałam iść spać a tu musiałam
Vojtę ćwiczyć. Mimo wszystko stanęłam na wysokości zadania i dałam radę. Po
południu dużo gaworzyłam z misiową mamą. Wieczorkiem, po misiowej kąpieli szybko usnęłam i przespałam ładnie cały wieczór.
Muszę przyznać, że Basia ładnie idzie to przodu i oby tak dalej. Gratulacje postępów Basiu :*
OdpowiedzUsuń