Ostatnie dwa dni minęły mi wyjątkowo spokojnie. W Dzień Matki,
postanowiłam sprawić misiowej mamie niespodziankę i ładnie ćwiczyłam Vojtę.
Wyjątkowo mało płakałam i ładnie reagowałam podczas ćwiczeń.
Byłam grzeczna i
stroiłam do mamy misiowe minki....
Leżałam też na brzuszku i jak zwykle bawiłam się moimi ulubionymi
kabelkami.
Wieczorkiem ćwiczyłam z tatą gaworzenie-starałam się go naśladować- najpierw
robiłam minki buzią, a potem dochodził dźwięk… i od czasu do czasu udało mi się
wydobyć jakiś odgłos;) Udało mi się nawet powiedzieć „pa-pa” !! Wieczorkiem, na
zmianie taty misia zrobiłam wielką misiową kupkę…..aż po same pachy. Misiowy tata był bardzo niezadowolony z tego
powodu. W przeciwieństwie do taty misiowa mama śmiałą się głośno i powiedziała,
że” jednak jest sprawiedliwość na tym świecie” i że nie tylko ona ma szczęście
do moich pieluszkowych niespodzianek :o)
W poniedziałkowy poranek wyjątkowo chciało mi się spać i
zaraz po porannej Vojcie poszłam w misiowe kimono i spałam….do 12! Przez moje
nocne harce byłam wyjątkowo zmęczona i po prostu chciało mi się spać. Po
południu ćwiczyłam z misiową mamą…troszkę na materacu i troszkę na piłce.
Wieczorem dostałam od misiowego taty mate edukacyjną, ale nie do końca
przypadła mi do gustu… a może byłam po prostu głodna i nie miałam ochoty się na
niej bawić?…hmm..zobaczymy jutro;)
P.S. Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy przyjazd misiowej cioci i babci... już nie mogę się doczekać!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz