Sobota była ostatnim dniem odwiedzin cioci Karolinki i babci Basi. Po porannych masażach, pobawiłam się troszkę z misiowy tatą. Mama, babcia i ciocia wybrały się w tym czasie na misiowe zakupy.
Tata zrobił mi
masaż rączek i uczył mnie gaworzenia. Po
południu padał deszcz. Przez pogodę jedyną alternatywą dla misiowego spaceru
była przejażdżka do centrum handlowego- pojechaliśmy więc do Starego Browaru. Zapakowaliśmy
cały misiowy osprzęt do wózka i ruszyliśmy na podbój poznańskiej galerii. W
Smyku misiowa babcia kupiła mi prezent na Dzień Dziecka- śliczną grzechotkę,
która bardzo przypadła mi do gustu. Niestety sklep w ogóle mi się nie
spodobał….i po jakiś 10 minutach oglądania misiowych zabawek rozpłakałam
się…bardzo..baardzoo głośno! Misiowi
rodzice biegiem zabrali mnie na misiową ławeczkę. Po kilkunastu minutach ze
smoczkiem w buzi udało mi się zasnąć. Obudziłam się po jakiejś pół godziny już
w całkiem innym miejscu. Okazało się, że misiowi rodzice z babcią i ciocią
zabrali mnie do jakiejś kawiarni….sami coś pili i jedli, a mi nic nie chcieli
dać, ehh…okropne, pozostał mi suchy smoczek:/ Już chciałam się zacząć gniewać, kiedy
zaczęliśmy zbierać się do domu. W domciu dostałam pyszne misiowe mleczko.
Wieczorkiem korzystając z ostatnich chwil odwiedzin babci i cioci bawiłyśmy się
w misiowe zabawy. Śpiewałyśmy, bawiłyśmy się zabawkami i robiłyśmy śmieszne
minki.
Przed 22 misiowa babcia i ciocia
pojechały do misiowego dziadka i wujka... i zostałam sama w domku z misiowym
tatą i śpiącą mamą.
Misiowa babciu i ciociu, dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i
za misiowe prezenty :o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz